W czwartek czterolatek wyszedł bez opieki z przedszkola w Tomaszowie Mazowieckim (łódzkie) i sam próbował wrócić autobusem do mamy. Policję o podróżującym samotnie dziecku poinformowali pasażerowie autobusu. Funkcjonariusze sprawdzą, czy opiekunowie z przedszkola popełnili przestępstwo - informuje TVN 24.
- Jedna z pasażerek ze zdziwieniem zauważyła, że do miejskiego autobusu wsiadł czterolatek bez opieki. Na szczęście zainteresowała się małym podróżnikiem - powiedziała kom. Katarzyna Dutkiewicz-Pawilkowska, rzecznik tomaszowskiej policji. Chłopiec był bardzo kontaktowy i wyjaśnił pasażerce, że nudziło mu się w przedszkolu i zdecydował się jechać do mamy.
- Kobieta wezwała policję. Funkcjonariusze dowiedzieli się od chłopca jak się nazywa i gdzie pracuje mama. Czterolatek trafił pod jej opiekę – dodała Dutkiewicz-Pawlikowska.
Policjanci udali się do przedszkola, z którego wyszedł chłopiec. - Opiekunka dziecka była bardzo zaskoczona jego nieobecnością i wizytą policji - powiedziała Dutkiewicz-Pawlikowska. Funkcjonariusze sprawdzają, czy doszło do przestępstwa. Chodzi o ewentualne niedopełnienie obowiązku opieki oraz narażenia życia i zdrowia - dodała rzeczniczka tomaszowskiej policji. Za takie przestępstwo grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
TVN 24
- Kobieta wezwała policję. Funkcjonariusze dowiedzieli się od chłopca jak się nazywa i gdzie pracuje mama. Czterolatek trafił pod jej opiekę – dodała Dutkiewicz-Pawlikowska.
Policjanci udali się do przedszkola, z którego wyszedł chłopiec. - Opiekunka dziecka była bardzo zaskoczona jego nieobecnością i wizytą policji - powiedziała Dutkiewicz-Pawlikowska. Funkcjonariusze sprawdzają, czy doszło do przestępstwa. Chodzi o ewentualne niedopełnienie obowiązku opieki oraz narażenia życia i zdrowia - dodała rzeczniczka tomaszowskiej policji. Za takie przestępstwo grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
TVN 24