Absurdalne kary za całowanie się w samochodzie

Absurdalne kary za całowanie się w samochodzie

Pocałunek w samochodzie - ilustracja
Pocałunek w samochodzie - ilustracja Źródło:Shutterstock / antoniodiaz
Wśród przepisów prawa uderzających w kierowców są takie, które delikatnie mówiąc możemy nazwać kontrowersyjnymi. Co powiecie za mandat za całowanie?

Kierowca powinien być skupiony na drodze i tylko na drodze. A nie na przykład na pięknej partnerce na siedzeniu pasażera (lub partnerze, jeśli prowadzi kobieta, lub, hmmm, inne konfiguracje również są legalne). Z takiego założenia przynajmniej wychodzą w Hiszpanii, gdzie całowanie podczas jazdy – i to nawet buziakiem w policzek – jest nielegalne. Nie może całować kierowca pasażerki, ale i pasażerka kierowcy. W przeciwnym wypadku można dostać mandat, którego wysokość wynosi 80 euro (ok. 340 zł).

Takich przepisów, które wydają się głupie, choć z punktu widzenia prawodawcy głupie nie są, jest więcej. Niedawno pisaliśmy, że we Włoszech mieszkaniec Turynu podczas wyjazdu do Alghero na Sardynii nie zamknął okien w aucie. Ten fakt zauważyli policjanci, którzy ukarali go mandatem karnym w wysokości 41 euro (175 zł). Ukarany musiał zapłacić, bo we włoskim prawie funkcjonuje absurdalny przepis, który stanowi, że na kierowcy ciąży obowiązek dbania o to, by auto nie zostało ukradzione. A do tego dbania należy zamykanie okien i domykanie szyb, nawet w upalne dni.

Głupich przepisów albo przynajmniej głupich interpretacji mądrych przepisów przez mundurowych nie brakuje i w Polsce. Pewien rowerzysta zapłacił mandat za przekroczenie prędkości w miejscowości, która nie istnieje, inny za przeklinanie podczas ratowania poszkodowanych w wypadku, a jeszcze inny – i to 250 zł – za wywrócenie się na rowerze (po trzeźwemu) i uszkodzenie samego siebie.

Twarde prawo, ale prawo, jak mówi rzymska zasada prawnicza.

Czytaj też:
Absurdalny mandat na 160 zł. Uważajcie na wakacjach

Źródło: Wikipedia