285 pieszych zginęło w zeszłym roku na pasach. Większości wypadków winni są kierowcy

285 pieszych zginęło w zeszłym roku na pasach. Większości wypadków winni są kierowcy

Protest mieszkańców po śmiertelnym wypadku na przejściu dla pieszych
Protest mieszkańców po śmiertelnym wypadku na przejściu dla pieszych Źródło: Newspix.pl / PAWEL STEPNIEWSKI
Na przejściach dla pieszych w polskich miastach ginie prawie najwięcej przechodniów w całej UE. Winni są pędzący kierowcy.

803 osoby – tylu przechodniów i rowerzystów zginęło w zeszłym roku w wypadkach samochodowych na polskich drogach. Aż 285 z nich zginęło na przejściach dla pieszych, czyli tam, gdzie zgodnie z kodeksem drogowym, powinni być szczególnie chronieni.

Polska jest jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów UE pod względem bezpieczeństwa na drogach – wynika ze statystyk Eurostatu za 2018 rok. Średnia ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w UE wynosi 48 na milion mieszkańców. W Polsce średnia to 76 ofiary na milion mieszkańców. Gorzej niż u nas jest tylko na Łotwie, w Chorwacji, Bułgarii i Rumunii.

Według policyjnych statystyk do większości przypadków potrącenia pieszego dochodzi z winy kierującego pojazdem. Najczęstszą przyczyną jest nieustąpienie pierwszeństwa przechodniom na przejściu dla pieszych oraz zbyt duża prędkość.

Bardziej szczegółowy obraz pokazuje raport „Badania zachowań pieszych i relacji pieszy – kierowca wrzesień – grudzień 2018”, realizowany przez Instytut Transportu Samochodowego i wydany przez Ministerstwo Infrastruktury.

Z badań wynika, że w obszarach zabudowanych, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h aż 85 proc. kierowców przekracza prędkość, dojeżdżając do zebry. Tam, gdzie ograniczenie prędkości jest wyższe, przed pasami nie zwalnia więcej niż 90 proc. kierowców.

Badający nie stwierdzili problemów związanych z nieprawidłowymi zachowaniami samych przechodzących.

Co prawda 7 proc. pieszych przekraczało jezdnię na czerwonym świetle, ale w większości przypadków wynikało to z niesprzyjających warunków, np. przy zepsutej sygnalizacji lub długim czasie oczekiwania na zielone światło. Nawet wtedy piesi wykazywali szczególną ostrożność.

Tylko nieznaczna grupa przechodząc przez jezdnie rozmawiała przez telefony komórkowe (5 proc.), pisała wiadomości tekstowe lub scrollowała ekran smartfonu, czy słuchała muzyki ze słuchawkami w uszach (po 1 proc.).

A więc mity powtarzane przez kierowców, o niezdyscyplinowanych i roztargnionych pieszych, którzy znienacka wtargnęli pod koła samochodu, nie mają potwierdzenia w rzeczywistości.

Co zatem zrobić, aby zmniejszyć liczbę wypadków na polskich drogach?

Kluczem jest zapanowanie nad nadmierną prędkością.

Łatwo powiedzieć, trudno zrobić. Nawet zaostrzenie przepisów sprzed kilku lat, które nakazują policjantom odebranie na kwartał prawa jazdy tym, którzy w terenie zabudowanym przekroczyli prędkość o ponad 50 km/h, nie zmieniło drogowych nawyków i nie skłoniło kierowców do zdjęcia nogi z gazu.

52 miliardy złotych – tyle rocznie kosztują Polskę wypadki drogowe. (Dla porównania „Piątka Kaczyńskiego” ma kosztować 42 miliardy red.) Z tego jedynie około 8 mld zwrócą ubezpieczyciele. Reszta idzie z kieszeni Polaków.

Francuski rząd już na początku XXI w. oficjalnie przyznał, że kraju po prostu nie stać na wypadki drogowe. Dlatego masowo wprowadzono fotoradary oraz miejskie strefy obniżonej prędkości do 30 km/h. W pierwszej dekadzie liczba ofiar wypadków spadła o jedną czwartą. Zmiany osobiście pilotował ówczesny prezydent Nicolas Sarkozy. Dziś Francuzi zapowiadają montaż kolejnej partii kilkuset fotoradarów najnowszej generacji.

Kraje skandynawskie od lat słyną z konsekwentnej realizacji „Wizji Zero”. W Szwecji od 20 lat walczy się o to, aby w końcu na drodze nie zginął żaden pieszy. Politycy szacują, że cel zostanie osiągnięty w 2050 roku. Tymczasem już dziś w Szwecji na drogach ginie najmniej osób w UE (32 ofiary na milion mieszkańców).

Szwedzki sukces tkwi przede wszystkim w infrastrukturze. Na szeroką skalę jest stosowany system 2 + 1, to znaczy że droga składa się z trzech pasów ruchu, ale drugi dodawany jest naprzemiennie dla każdego kierunku, co ułatwia wyprzedzanie wolniejszych pojazdów. Na skrzyżowaniach skręcający w lewo, musi najpierw odbić w prawo na ostrym łuku, co wymusza na kierowcy znaczną redukcję prędkości, albo nawet zatrzymanie. Dzięki temu zabiegowi piesi na pasach mają pewność, że pojazd ustąpi im pierwszeństwa.

Słowacy z kolei, szybką poprawę bezpieczeństwa na drogach zawdzięczają wysokim mandatom (w zeszłym roku 46 ofiar na milion mieszkańców). Przekroczenie prędkości, choćby o 20km/h, albo przejazd na czerwonym świetle może kosztować nawet 100 euro. Jazda powyżej 100 km/h nawet 800 euro.

Całość dostępna jest w 46/2019 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.