Dostałeś zdjęcie z fotoradaru? RPO uważa, że nie można zmuszać do obciążania samego siebie

Dostałeś zdjęcie z fotoradaru? RPO uważa, że nie można zmuszać do obciążania samego siebie

Fotoradar
Fotoradar Źródło: GITD
Obywatel nie może być zmuszany do obciążania samego siebie w sprawach o wykroczenia drogowe uważa Rzecznik Praw Obywatelskich i wnosi o zmianę prawa.

Kara grzywny grozi właścicielowi samochodu, jeśli nie ujawni on, kto nim kierował np. wtedy, gdy fotoradar zarejestrował przekroczenie prędkości. W obecnym stanie prawnym sprawca nie ma zatem możliwości skorzystania z prawa do milczenia, która jest częścią konstytucyjnego prawa do obrony.

Właśnie dlatego RPO wystąpił do senackiej komisji o taką zmianę prawa, która zagwarantuje niedostarczanie przez obywatela dowodu przeciw samemu sobie.

Sprawa pozostaje w sferze zainteresowania Rzecznika Praw Obywatelskich jako dotycząca prawa do obrony w rozumieniu art. 42 ust. 2 Konstytucji (prawo do obrony na każdym etapie postępowania). Obejmuje ono m.in. tzw. prawo do milczenia, wyrażane przez zakaz zmuszania kogokolwiek do samooskarżenia i dostarczania przeciw sobie dowodu (łac. nemo tenetur se ipsum accusare).

Obecne zasady odpowiedzialności

Przypomnijmy, gdy fotoradar zarejestruje przekroczenie prędkości na drodze, wykonuje zdjęcie. Widoczny jest na nim numer rejestracyjny pojazdu, ale twarz kierowcy może już być niewyraźna. W takiej sytuacji Inspekcja Transportu Drogowego wzywa właściciela auta do wskazania, kto je wówczas prowadził.

Niewskazanie kierowcy przez właściciela jest wykroczeniem. Zgodnie z art. 96 § 3 Kodeksu wykroczeń karze grzywny podlega ten „kto wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie”. Na podstawie zaś art. 78 ust. 4 Prawa o ruchu drogowym „właściciel lub posiadacz pojazdu jest obowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, chyba że pojazd został użyty wbrew jego woli i wiedzy przez nieznaną osobę, czemu nie mógł zapobiec”.

Kierowcy podkreślali, że oznacza to ustawowy nakaz albo obciążania samego siebie, albo też donoszenia na najbliższych. Często odmawiali odpowiedzi na takie zapytania.

Sprawa była już w TK

W 2019 r. do Biura RPO wpłynął wniosek o wystąpienie do Trybunału Konstytucyjnego ws. konstytucyjności art. 96 § 3 K.w. w zakresie, w jakim penalizuje odmowę samodenuncjacji.

Sprawę tę TK rozstrzygnął w wyroku z 12 marca 2014 r. Uznał, że art. 96 § 3 K.w. jest zgodny z art. 2 Konstytucji oraz nie jest niezgodny z jej art. 42 ust. 1 (odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego pod groźbą kary przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia). Z wyroku wynika, że przedmiotem rozstrzygnięcia TK formalnie nie było prawo do obrony w rozumieniu art. 42 ust. 2 Konstytucji, w tym leżące u jego podstaw prawo do milczenia.

Rzecznik zwrócił się do Senatu

„W ocenie RPO w obecnym stanie prawnym sprawca wykroczenia nie ma możliwości skorzystania z prawa do milczenia. Gwarancje wynikające z prawa do milczenia oraz z prawa do obrony w tym zakresie, mimo że formalnie obowiązują, faktycznie nie są realizowane. Konieczne jest zatem ich wzmocnienie tak, aby prawo do niedostarczania dowodów przeciw sobie mogło być przez obwinionego skutecznie realizowane” – argumentuje RPO.

Dlatego Adam Bodnar zwrócił się do przewodniczącego senackiej komisji ustawodawczej Krzysztofa Kwiatkowskiego o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w celu wzmocnienia gwarancji procesowych obwinionego w sprawach z art. 96 § 3 K.w.

Chodziłoby o dodanie do art. 96 K.w. nowego § 4, w którym wskazano by, że „nie podlega karze z § 3 ten, kto nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, gdy udzielona w ten sposób informacja, mogłaby stanowić dowód w postępowaniu w sprawie o wykroczenie przeciwko niemu samemu”.

Czytaj też:
Adam Bodnar wygrał proces z TVP. Został pozwany za słowa po śmierci Adamowicza
Czytaj też:
Adam Bodnar dla „Wprost”: Immunitet dyplomatyczny daje poczucie bezkarności