- Pełne agresji i nienawiści słowa dotyczące społeczności LGBT+, które padły kilka tygodni temu wciąż nie dają nam spokoju, a przecież padają nadal, po zakończeniu kampanii wyborczej. – pisze w oświadczeniu wysłanym do mediów firma Tango Production, polski dom produkcyjny, który istnieje w branży od 20 lat.
To pierwsza firma z branży filmowej, która zabrała głos w sprawie dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. Tango z siedzibą w Warszawie ma również oddziały w Bangkoku, Lizbonie, Dubaju i Bejrucie. Firma współpracuje z wieloma osobami o różnym wyznaniu, kolorze skóry czy orientacji. Ze świata zaczęły płynąć do niej głosy, że zagraniczni klienci mogą przestać kręcić reklamy w Polsce, bo kraj nie jest już bezpieczny dla środowisk LGBT+. Zlecenia mogą trafiać na przykład do Czech, gdzie tamtejsi producenci będą mieli dodatkowy argument przeciwko polskiej konkurencji.
Zaczęło się od czerwcowej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który ruch LGBT porównał do neobolszewizmu i komunistycznej ideologii. Miarka się przebrała wraz z weekendowymi protestami środowisk LGBT+, głównie w Warszawie.
Firma pisze w komunikacie:
„Dlatego jest dla nas jasne, że różnorodność jest wartością, którą należy nie tylko tolerować czy akceptować, ale przede wszystkim cenić. A w obliczu wylewającej się nienawiści, również chronić.
Dlatego czujemy się w obowiązku powiedzieć głośno to, co wydawało nam się dotychczas oczywiste bez mówienia.
Nie na naszych planach
Nie w naszych produkcjach
Nigdzie, gdzie mamy możliwość przeciwdziałać i reagować nie będzie przyzwolenia na nienawiść, pogardę i dyskryminację kogokolwiek”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.