Nadjeżdża koniec kryzysu. Widzieliśmy nowego Rolls Royce'a

Nadjeżdża koniec kryzysu. Widzieliśmy nowego Rolls Royce'a

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rolls Royce Dawn (fot. Rolls Royce) 
To nie był przypadek, że tajną prezentację nowego modelu Rolls Royce’a firma przygotowała w Monako. Trudno tam było dostrzec jakiekolwiek oznaki kryzysu: jachty cumujące w portach są pewnie warte tyle, ile polski PKB, a luksusowych samochodów jest tak wiele, jak kobiet, którym suknie warte kilkanaście tysięcy euro odkrywają całe plecy.
Właściwie samą obecność tam mogłem uznać za wyróżnienie. Nie żeby osobiste, ale jako przedstawiciela atrakcyjnego dla Rolls Royce’a rynku. Nie było tam Czechów, Słowaków, Węgrów czy Austriaków. Jeden Polak, paru dziennikarzy z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Turcji, Rosji i Indii. Miłe wrażenie bycia wśród silnych. I nie łudźmy się, że menedżerowie Rolls Royce’a kierują się propagandą o „zielonej wyspie” – oni mają prawdziwe dane, z których musi wynikać, że w Polsce sprzeda się przynajmniej kilka egzemplarzy nowego modelu o nazwie Dawn.

Jego projektant Giles Tylor przyznaje, że Dawn powstał, by obwieścić koniec kryzysu. – Bo ludzie nie chcą już myśleć o złych rzeczach, ale pragną posmakować słodkiego życia – mówi „Wprost” Tylor.

„Słodkie życie”, ale mówione po włosku, czyli dolce vita, menedżerowie powtarzają zresztą tak często, jakby dostali SMS-a z przekazem dnia. Nie ma się im co dziwić, bo nowy model Dawn nawiązuje do pięknego modelu z lat 1950-1954, który miał być odpowiedzią na powojenne odradzanie się Europy. Miał być symbolem końca kryzysu i początku nowych pięknych czasów.

O tym, że teraz – mimo wojny na Ukrainie, fali uchodźców i załamania giełdy w Chinach – też nadchodzi dolce vita, świadczą dane sprzedaży Rolls Royce’a. Rok temu Frank Tiemann, rzecznik prasowy firmy, przyznawał, że rocznie sprzedaje się 3,3 tys. tych samochodów. Teraz Andrew Boyle, global product communications manager, z dumą oświadcza, że sprzedaż przekroczyła 4 tys. Liczby wydają się niewielkie, ale mówimy o samochodach naprawdę drogich. Aby kupić nowego Dawna, trzeba wydać przynajmniej 277 tys. euro, czyli ponad 1,16 mln zł. To oznacza, że w ciągu roku przybyło kilkuset multimilionerów – bo przecież zakup auta nie może zachwiać ich finansów.

Przynajmniej z taką sumą rozstanie się pewien Rosjanin, który w dniu tajnego pokazu Dawna pojawił się w Monako. Gdy zszedł z jachtu, zaczął dopytywać, dlaczego na nabrzeżu stoi tyle rolls royce’ów (dowoziły dziennikarzy i menedżerów firmy na miejsce prezentacji). I tak od słowa do słowa dowiedział się, że pokazywany jest najnowszy model – taki, jakiego z pewnością nie ma. Wszedł do sali z Dawnem, popatrzył na samochód przez trzy minuty, kopnął w koło i powiedział, że kupuje. Wychodząc, zostawił adres, na który należy mu wysłać fakturę.

Nie wiadomo jeszcze, czy zadowoli się wersją podstawową, bo klienci Rolls Royce’a fantazję mają wyjątkową. Kiedyś jeden zapragnął, by listwa w aucie była wykonana z drewna rosnącej w jego ogrodzie jabłonki. Ekipa ze znaczkiem RR wycięła więc drzewo i zrobiła, co trzeba. Inna klientka nie miała czasu wybrać koloru, więc wysłała do salonu szminkę, bo auto miało pasować do jej ust.

RR nie przygotowuje specjalnej wersji dla Amerykanów, Chińczyków, Europejczyków czy bogaczy z Bliskiego Wschodu. – Luksus wszędzie oznacza to samo – przyznaje Taylor.

Dawn jest samochodem bardziej dla kierowcy niż pasażera, co w przypadku tej marki nie jest oczywiste. Oznacza to, że więcej wygody mają mieć osoby jadące z przodu. Auto jest przecież dwudrzwiowe i choć ogromne drzwi pozwalają bez problemu zająć jedno z dwóch miejsc z tyłu, to jednak kierowca czuje się swobodniej. Dla jego wygody i bezpieczeństwa drzwi zamykane są przyciskiem. Nie ma sensu wymieniać wszystkich elektronicznych systemów bezpieczeństwa, bo Dawn jest nimi naszpikowany. Wrażenie robi jednak 12-cylindrowy silnik o mocy 570 koni. To naprawdę zapewnia dolce vita. Zwłaszcza że przeciętny klient Rolls Royce’a ma 46 lat. Czyli ma jeszcze siłę, by cieszyć się życiem.