80-letni mieszkaniec stanu Ohio, Ben Hart, który uważa się za ateistę, przez 12 lat jeździł ze spersonalizowanymi tablicami rejestracyjnymi „IM GOD” („Jestem Bogiem”).
W 2016 roku przeprowadził się jednak do stanu Kentucky, gdzie złożył wniosek o wydanie takich samych tablic. Ale tym razem wydział komunikacyjny odmówił, tłumacząc się niestosownością takiego napisu. Urzędnicy argumentowali odmowną decyzję także tym, że tablica może rozpraszać innych kierowców. Starszy człowiek skierował więc sprawę do sądu. Batalia trwała cztery lata i ostatecznie sędzia federalny Gregory Van Tatenhove zgodził się ze stanowiskiem powoda. Odmowa wydania tablic rejestracyjnych to zdaniem orzekającego naruszenie konstytucyjnego prawa do wolności słowa. Dlatego Ben Hart może mieć takie tablice, a do tego wydział komunikacyjny (Kentucky Transportation Cabinet) musi zapłacić ponad 150 tys. zł prawnikom Harta.
Dlaczego Ben Hart umieścił ten kontrowersyjny napis na swoich tablicach rejestracyjnych? Jak twierdzi, chciał tym dać ludziom do myślenia. I czasem mu się to udawało, na przykład w Ohio pewna kobieta powiedziała mu, że nie jest Bogiem, na co odparł, że jeśli potrafi to udowodnić, zapłaci jej 100 dolarów.
Czytaj też:
13-latek wypluł hostię, do kościoła przyjechała policja. Terlikowski: To obraza samego Boga
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.