582 razy śmierć. To były tragiczne wakacje
Zaraz na początku tegorocznych wakacji policja ogłosiła akcję „Wakacyjna mapa wypadków ze skutkiem śmiertelnym”. Na wszystkich stronach mundurowych (komendy głównej i wojewódzkich) publikowana była codziennie aktualizowana mapa z punktami. Czarne oznaczały śmierć, a migające zdarzenia z ostatniej doby.
Kiedy zaczęliśmy na Auto.wprost.pl pisać o mapie, pod koniec czerwca, było na niej 14 punktów, oznaczających tragedię. Dziś mamy mapę z całych wakacji. Są na niej 582 punkty. Każdy z nich to śmiertelna ofiara. Mapa jest niepełna, bo w szpitalach leżą ciężko ranne ofiary wypadków. Jeśli odejdą w ciągu 30 dni, punktów będzie jeszcze więcej.
Niedawno pisaliśmy, że resorty infrastruktury i spraw wewnętrznych podsumowały wakacje 2019, tuż przed ich ostatnim weekendem. Podsumowanie – wraz z podległymi służbami, jak policja, straż pożarna, straż graniczna, Inspekcja Transportu Drogowego – wypadło na korzyść tegorocznych wakacji. Wypadków, ofiar śmiertelnych i rannych było nieco mniej.
Ale tylko nieco. Zginęły setki osób, czasami bezsensownie (jak dwóch nastolatków w woj. lubelskim), najczęściej z własnej winy (alkohol, prędkość), nierzadko jako przypadkowe ofiary brawury innych (piesi). Policyjne apele o rozsądek, zdjęcie nogi z gazu, przestrzeganie ograniczenia prędkości, nie wsiadanie do auta po alkoholu, przyniosły ograniczony skutek.
Wakacje 2020 będą najpewniej jeszcze „bezpieczniejsze” niż te, które właśnie minęły. Jeśli zginie 550 osób, statystycznie będzie lepiej. Tylko czy naprawdę będzie? Bo nie jest.