Toyota znów pod prąd. Tym razem dosłownie, nie w przenośni
Toyota Motor wielokrotnie dawała znać, że ślepa pogoń za produkowaniem większej i większej liczby elektryków to droga donikąd. Właściciele i prezesi koncernu, mający w Japonii status jednych z najważniejszych osób w państwie, powtarzali, że technologia powinna być dywersyfikowana. To znaczy, że inżynierowie powinni pracować równolegle nad technologią wodorową (Toyota ją promuje), paliwami alternatywnymi oraz samochodami bateryjnymi (najbardziej powszechne i promowane przez większość koncernów), a etap przejściowy powinny wypełnić hybrydy. Dodatkowo jakiekolwiek zakazy – na przykład europejski, by po 2035 roku nie można było rejestrować aut spalinowych – powinny być traktowane jako wskazówki, a nie sztywne terminy.
Mniej niż planowano
Teraz Reuters, powołując się na japoński dziennik biznesowy Nikkei, podał, że Toyota Motor obniżyła plany produkcji pojazdów elektrycznych na 2026 rok aż o jedną trzecią. Japoński koncern stał się kolejnym producentem samochodów, który skorygował plany dotyczące elektryków w związku z słabnięciem dynamiki ich sprzedaży.
Jak podaje Reuters, w 2026 roku Toyota miała wyprodukować 1,5 mln sztuk elektryków bateryjnych. Po korekcie wiadomo, że planuje wyprodukować 1 milion pojazdów elektrycznych w 2026 roku. Jednocześnie Toyota stwierdziła w oświadczeniu, że nie ma żadnych zmian w planach produkcji 1,5 miliona pojazdów elektrycznych rocznie do 2026 roku i 3,5 miliona do 2030 roku. Koncern dodał jednocześnie, liczby te „nie są celami, ale punktami odniesienia dla akcjonariuszy”.
Hybrydy, nie elektryki
Dodajmy, że Toyota umacnia swoją pozycję kluczowego producenta hybryd, a samochody wyłącznie na prąd to zaledwie około 1 proc. globalnej sprzedaży Toyoty (104 tys. w 2023 roku).
Korektę zapowiedzi przejścia wyłącznie na samochody elektryczne, ogłaszania nowych modeli oraz liczby produkowanych elektryków ogłosiły już Volvo Cars, Ford, czy General Motors, jak przypomina agencja Reuters.