Fotocyfra

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cyfrowe aparaty fotograficzne nie podbiły na razie polskiego rynku
Wieszczona od trzech lat rewolucja cyfrowa w fotografii amatorskiej na razie w naszym kraju nie nastąpiła. Wciąż wolimy aparaty tradycyjne. Także polscy fotograficy, wyłączając fotoreporterów agencyjnych, używają przede wszystkim sprzętu analogowego. Drogie "cyfrówki" nie cieszą się taką popularnością na naszym rynku, jak na amerykańskim, japońskim czy brytyjskim.
Do sprzętu cyfrowego przekonały się w Polsce prywatne firmy, instytucje i media. Dzięki niemu fotoreporterzy błyskawicznie przesyłają zdjęcia do redakcji, a twórcy stron WWW uaktualniają zawarte na nich informacje. - Używając tylko trzech urządzeń: aparatu cyfrowego, laptopa i telefonu komórkowego, jestem w stanie umieścić zdjęcie z ważnego wydarzenia w światowym serwisie fotograficznym w ciągu piętnastu minut - mówi Paweł Kopiczyński, fotoreporter Agencji Reutera w Polsce. Z cyfrowego sprzętu korzystają też firmy ubezpieczeniowe, biura nieruchomości, policja. Nie ma tańszego sposobu na robienie tysięcy zdjęć o słabej, ale akceptowalnej jakości.
Nieufni wobec tych aparatów są wciąż użytkownicy indywidualni. - Amatorzy wolą kupić kamerę cyfrową z opcją wykonywania zdjęć. Boją się, że sprzęt, na który wydadzą 6-10 tys. zł, szybko okaże się przestarzały. Właśnie dlatego w naszym kraju nie doszło do cyfrowej rewolucji w fotografii - uważa Agnieszka Kowalczyk z firmy Canon Polska. - Specjaliści wiedzą, jak wiele możliwości daje urządzenie cyfrowe, nieprofesjonaliści zaś nie - albo po prostu nie są im one potrzebne - dodaje Daniel Czok z Sony.
Sprzedaż amatorskich aparatów cyfrowych rośnie u nas o kilkanaście procent rocznie. W Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Japonii i Niemczech - kilka lub kilkanaście razy szybciej. - Tam techniczne nowinki przyjmują się znacznie lepiej. Ludzie częściej kupują sprzęt cyfrowy, którego cena nie jest zabójcza dla budżetów średnio zamożnych rodzin - ocenia Krzysztof Szablisty z Minolty. Większość zdjęć w Ameryce przesyła się pocztą elektroniczną i archiwizuje na twardych dyskach domowych komputerów. - Oczywiście, jeśli ktoś bardzo chce, drukuje je i wkłada w ramki - zastrzega Kopiczyński.
Spopularyzowanie aparatów cyfrowych w Polsce nie jest wyłącznie kwestią obniżenia ich ceny - twierdzą przedstawiciele produkujących je firm. Te bowiem szybko spadają. Jeszcze dwa lata temu najtańszy model kosztował ponad 4-5 tys. zł. Dziś można go kupić już za 2 tys. zł. Mimo to indywidualnych nabywców najlepszych aparatów amatorskich takich firm, jak Canon, Casio, Fuji, Kodak, Minolta, Nikon, Olympus, Pentax czy Sony, jest wciąż niewielu. Dlaczego? - Kupno takiego sprzętu to nie koniec wydatków. Trzeba jeszcze mieć bardzo dobry komputer z odpowiednim oprogramowaniem, dzięki któremu można będzie zdjęcie obrobić. Potrzebna jest także dobra drukarka, na której można je wydrukować, gdy zajdzie taka potrzeba. Bez niej fotografię można oglądać wyłącznie na monitorze lub ciekłokrystalicznym wyświetlaczu. Ważny jest też dostęp do Internetu. Koszty zakupu przekraczają więc 10 tys. zł. Na razie w Polsce niewiele osób skłonnych jest wydać taką sumę - uważa Daniel Czok. - Jeszcze dwa lata temu rozdzielczość 640x480 pikseli uważano za zaawansowaną. Dziś zapewniają ją często aparaty dla dzieci. Obowiązuje standard ponad dwóch milionów pikseli, a jesienią popularne modele będą miały rozdzielczość przeszło trzech milionów pikseli. Szybki rozwój technologii zniechęca nabywców, którzy obawiają się, że sprzęt dobry dziś, jutro będzie przestarzały - wyjaśnia Krzysztof Szablisty.
W aparatach cyfrowych światłoczułą kliszę zastępuje element półprzewodnikowy (CCD). Obraz jest rejestrowany na chipie, karcie magnetycznej, dyskietce bądź bezpośrednio na twardym dysku, a fotografię można obejrzeć na ciekłokrystalicznym ekranie LCD czy monitorze komputera. Najprostszą budowę mają aparaty kompaktowe. Można nimi zrobić wakacyjne zdjęcie, sfotografować produkt i przenieść jego obraz na stronę WWW. O wiele lepsze (i droższe) są profesjonalne cyfrowe lustrzanki jednoobiektywowe (kosztują ponad 50 tys. zł). Ich zaletą jest możliwość przesłania (za pośrednictwem modemu lub poczty elektronicznej) gotowych zdjęć na przykład do redakcji. Poza tym wyglądem przypominają tradycyjne aparaty. Jeszcze doskonalsze kamery studyjne o ogromnej rozdzielczości, współpracujące bezpośrednio z komputerem, są wykorzystywane w fotografii artystycznej i studyjnej i kosztują 20-100 tys. zł (według specjalistów, profesjonalne aparaty cyfrowe z powodu cła i podatków są w Polsce ponaddwukrotnie droższe niż na Zachodzie).
Producenci przekonują, że rozdzielczość, jaką uzyskuje się w nowoczesnym sprzęcie, umożliwia drukowanie dobrych jakościowo zdjęć. Dzięki najpopularniejszym aparatom można uzyskać fotografie o rozdzielczości przekraczającej 1600x1200. Urządzenia Cyber-Shot zapisują obraz na kartach Memory Stick o pojemności 4-32 MB, które umieszcza się bezpośrednio w przystawce do komputera lub laptopa, a w wypadku sprzętu Mavica ze standardem zapisu VGA/XGA używa się standardowych dyskietek 3,5-calowych. PhotoSmart C500 Hewlett-Packarda z kartą pamięci błyskowej Compact Flash ma rozdzielczość 2 MP i jest kompatybilny z drukarkami PhotoSmart P1000 i P1100, dzięki czemu zdjęcie można wydrukować bezpośrednio po jego wykonaniu. Podobne karty pamięci stosuje Minolta (w aparacie Dimage RD 3000 o rozdzielczości 1984x1360 użyto karty 64-megabajtowej, a w tańszym Dimage EX 1500 - ośmiomegabajtowej z możliwością wymiany nawet na 48-megabajtową) oraz Canon (w PowerShot A50, PowerShot Pro70, PowerShot S10). Ta ostatnia firma, by ułatwić klientom obsługę sprzętu, przyjęła strategię Photo Computing, zakładającą, że urządzenia mają być dostarczane z oprogramowaniem służącym do obróbki zdjęcia. Zestaw oprócz aparatu PowerShot zawiera więc również między innymi aplikacje ZoomBrowser (do katalogowania fotografii w komputerze) i PhotoDeluxe firmy Adobe do graficznej obróbki obrazów. Podobne systemy chcą stworzyć firmy HP, Pentax i Kodak, które rozmawiają na temat nawiązania współpracy. Jeśli powstanie koalicja na rzecz fotografii cyfrowej, może ułatwi to przekonanie konsumenta, że ma ona przyszłość?

Więcej możesz przeczytać w 14/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.