Obecnie rynek samochodów elektrycznych rozwija się bardzo dynamicznie. Według danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych i Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego z końca listopada 2022 roku, w Polsce było zarejestrowane łącznie 62 135 osobowych i użytkowych samochodów z napędem elektrycznym. Przez pierwsze jedenaście miesięcy 2022 roku ich liczba zwiększyła się o 23 869 sztuk, tj. o 39 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2021 roku.
Czy elektryki mogą stanowić alternatywę dla modeli z napędem spalinowym? Może jeszcze nie dla wszystkich, ale nie da się ukryć, że ich popularność w ostatnich latach rośnie. Według raportu „Global EV Outlook 2022. Securing supplies for an electric future” Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), w 2021 roku na światowych drogach poruszało się około 16,5 mln pojazdów elektrycznych. Co więcej, sprzedaż tego typu aut w 2021 roku odnotowała rekord i wyniosła 6,6 mln (BEV + PHEV). Jak na tym tle wypada Europa? Spośród ponad 6 mln sprzedanych pojazdów elektrycznych, 2,3 mln zakupiono na starym kontynencie. Łącznie po europejskich drogach w ubiegłym roku poruszało się około 5,5 mln samochodów elektrycznych (ponad trzykrotnie więcej niż w 2019 r.) – informuje Międzynarodowa Agencja Energii (IEA).
– Wzrost liczby pojazdów elektrycznych w Europie niewątpliwie przyspieszają zaostrzenie norm emisji CO2 oraz rozszerzenie dopłat do zakupu i ulg podatkowych. Przykładem takiego dofinansowania w Polsce jest program „Mój elektryk”. Istotnym czynnikiem może być również to, że co roku rośnie wybór pojazdów elektrycznych w ofercie dystrybutorów. Według danych Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) na całym świecie w 2021 r. dostępnych było ponad 450 różnych modeli, co stanowi wzrost o ponad 15 proc. w stosunku do ofert z 2020 roku – mówi Piotr Półtorzycki, dyrektor sprzedaży i współpracy z importerami z Santander Consumer Multirent.
Już co czwarty polski kierowca rozważałby zakup elektryka
Żywe zainteresowanie takimi samochodami wyrażają również Polacy. Potwierdzają to wyniki najnowszego raportu Santander Consumer Multirent „Nadchodzi czas aut elektrycznych”, według których już co czwarty polski kierowca deklaruje, że prawdopodobnie zdecydowałby się na elektryka, gdyby rozważał obecnie zakup auta (24 proc.). Z badania wynika również, że dostrzegamy korzyści takich pojazdów. Aż 55 proc. zmotoryzowanych Polaków jako główną zaletę elektryka wymieniło ekologiczność. Inne plusy wskazywane przez badanych to m.in. możliwość ładowania w domu (31 proc.), cicha praca samochodu i brak uciążliwych odgłosów silnika (28 proc.) oraz dodatkowe przywileje wynikające z ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych np. opcja poruszania się buspasem (26 proc.). Świadomość konsumentów w temacie aut elektrycznych i korzyści z ich posiadania wzrasta wraz z poziomem inwestycji w sektorze elektromobilności. To wszystko przekłada się na rosnącą sprzedaż takich aut. Nie jest ona jednak pozbawiona wyzwań.
Rosnące ceny energii barierą dla rynku samochodów elektrycznych
Mimo tego, że na polskich drogach coraz częściej można zaobserwować pojazdy elektryczne, przed tym rynkiem nadal stoi wiele wyzwań. Największym z nich zarówno dla klientów, producentów i importerów jest wysoka cena takiego samochodu, która może zniechęcać potencjalnych nabywców do zakupu. W badaniu Santander Consumer Multirent „Nadchodzi czas aut elektrycznych” 45 proc. respondentów wymieniło ten czynnik jako wadę elektryka. Kolejną kwestią jest rosnący koszt energii elektrycznej. Oba czynniki sprawiają, że posiadanie takiego pojazdu niektórym może wydać się obecnie mało opłacalne. Barierą dla posiadaczy elektryków w Polsce jest również ograniczona liczba stacji ładowania. Jak wskazuje Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, jeszcze dwa-trzy lata temu prognozowano, że liczba pojazdów przypadająca na jedną ładowarkę będzie wynosić 11. Obecnie jest to ponad 20, a w przyszłości będzie tylko rosła. Zbyt mała liczba stacji ładowania jest dużym utrudnieniem i wymaga dokładnego planowania trasy i postojów, co zniechęca do prowadzenia elektryka.
Kolejnym wyzwaniem, na jakie należy zwrócić uwagę, jest przestarzała sieć przesyłowa w Polsce. Infrastruktura energetyczna w obecnej formie zupełnie nie jest gotowa na rozwój elektromobilności. Sieć dystrybucyjna była budowana z myślą o dostarczaniu energii dla mieszkańców i przemysłu. Tymczasem jedna szybka ładowarka DC podczas pracy potrzebuje tyle energii elektrycznej, ile wynosi przeciętny pobór 11-15 domów jednorodzinnych. By rozwiązać ten problem kluczowe jest szybkie wdrożenie strategii, która przy wsparciu spółek skarbu państwa i prywatnych inwestorów przyczyniłaby się np. do powstawania magazynów energii poprzez wykorzystanie zużytych akumulatorów z elektryków.
Im lepsza infrastruktura, tym więcej elektryków
– Nie da się ukryć, że przed dalszym rozwojem elektromobilności jest wiele barier. Można jednak przewidywać, że w ciągu kilku najbliższych lat przeszkody te zostaną choć częściowo wyeliminowane, w czym może pomóc porozumienie przyjęte przez Państwa Unii Europejskiej. Według niego od 1 stycznia 2035 r. wszystkie zarejestrowane pojazdy osobowe i dostawcze muszą mieć zerową emisję spalin. Z pewnością wpłynie to m.in. na rozwój infrastruktury ładowania oraz na zmiany w technologii akumulatorów tak, aby skrócić czas zasilania pojazdu i zwiększyć liczbę pokonywanych kilometrów między niezbędnymi postojami. Można również przewidywać, że w perspektywie najbliższych lat dojdzie do optymalizacji kosztów technologii produkcji aut elektrycznych z ceną osiągalną dla konsumentów – komentuje Piotr Półtorzycki z Santander Consumer Multirent. – Warto poczekać na rozwiązania dzisiejszych barier, biorąc pod uwagę korzyści wynikające z użytkowania auta elektrycznego m.in. zerową emisję CO2, uniezależnienie od paliw kopalnych czy cichą pracę takiego pojazdu.
Czytaj też:
Zamożni Polacy polubili elektrycznego Rolls-Royce’a Spectre. Zamówili już wszystkie przyznane egzemplarzeCzytaj też:
Ładowanie aut elektrycznych w praktyce wygląda inaczej niż sądzi większość Polaków