„Jesieniary” powinny mieć się na baczności. To może zagrozić ich bezpieczeństwu

„Jesieniary” powinny mieć się na baczności. To może zagrozić ich bezpieczeństwu

Dodano: 
Kobieta na spacerze w lesie
Kobieta na spacerze w lesie Źródło: Fotolia / wstockstudio
Lato się skończyło, nadeszła jesień. Wraz z nią oczekujemy zmiany aury, która jednych cieszy, a innych martwi. Ci drudzy powinni zwrócić uwagę na jedną rzecz, która może być niebezpieczna podczas jazdy samochodem.

„Jesieniara” to słowo obecne w języku polskim od niedawna. W 2019 roku wzięło nawet udział w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku, w którym to zajęło drugie miejsce, ustępując „alternatywce” (to słowo wygrało). „Jesieniara” oznacza „kobietę mającą obsesję na punkcie jesieni”. To trochę trudne do zdefiniowania, ale w intuicyjnym rozumieniu lubiącą specyficzną jesienną aurę, ubierającą się w konkretny sposób i spędzającą czas w domu, pod kocem, z kubkiem ciepłej kawy lub kakao. Istnieje także słowo „jesieniarz”, będące męskim odpowiednikiem „jesieniary” (nikt nikogo nie dyskryminuje ze względu na płeć), trzeba jednak przyznać, że jest rzadziej używane.

Po tym wstępie możemy już napisać, że okazuje się, że jedna z cech przypisywanych „jesieniarom”, a mianowicie melancholia skorelowana z porą roku, może być niebezpieczna za kierownicą. Zwiększa ona bowiem ryzyko spowodowania wypadku samochodowego. Jak twierdzą eksperci, nastrój kierowcy ma ogromne znaczenie podczas prowadzenia auta. Bezpieczeństwo pogarsza przygnębienie, ale także nadmierna ekscytacja. Według tych, którzy zajmują się badaniem tematu, najbardziej optymalny jest stan równowagi.

Jesienna melancholia

Tymczasem wiatr, deszcz, niskie temperatury i krótsze dni (a więc brak słońca) – przyczyniają się do pogorszenia nastroju. Ten gorszy lub otwarcie zły nastrój najsilniej oddziałuje na czas reakcji kierowcy. Jest on wydłużony w porównaniu do odczuwania pozytywnych emocji lub stanu, który można określić jako neutralny. Okazuje się, że negatywne emocje bardziej nas angażują, są czynnikiem, który rozprasza podczas jazdy. Po drugiej stronie, w przypadku euforycznego szczęścia, też okazuje się, że nie jest najbezpieczniej. Silne pobudzenie emocjonalne o pozytywnym charakterze również może wpływać na kierowcę źle, podobnie jak smutek, ponieważ ludzki system regulacji emocji zwykle dąży do stanu równowagi, a jego brak zabiera energię i zasoby potrzebne na skupienie na drodze.

Zły dzień = zła jazda

– Zanim wsiądziemy za kierownicę, warto sobie uświadomić, w jakim stanie emocjonalnym się znajdujemy i uwzględnić możliwy wpływ naszego nastroju na koncentrację czy szybkość reakcji. Jeżeli mamy zły dzień lub przeciwnie – jesteśmy bardzo podekscytowani, to warto włożyć więcej wysiłku w maksymalne skupienie uwagi na prowadzeniu samochodu oraz dostosować prędkość jazdy do naszych możliwości – mówi Krzysztof Peła, ekspert Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault.

Eksperci zwracają uwagę na to, że sama świadomość melancholii lub nadmiernej ekscytacji jest dobrym zjawiskiem. Z wiedzy może bowiem wyniknąć chęć udzielenia sobie samemu pomocy. A to można osiągnąć dość łatwo, chociażby przez krótkie ćwiczenia oddechowe, medytację, czy słuchanie ulubionej muzyki.

Czytaj też:
Dobry sposób na jesienną chandrę
Czytaj też:
„Alternatywka” młodzieżowym słowem roku, „jesieniara” na drugim miejscu. Trzeciego wolelibyśmy nie znać

Opracował:
Źródło: SBJR