Sprawdzam! As z rękawa na nieuczciwych sprzedawców samochodów!
Artykuł sponsorowany

Sprawdzam! As z rękawa na nieuczciwych sprzedawców samochodów!

Sprawdzenie historii pojazdu
Sprawdzenie historii pojazdu Źródło:Materiały prasowe
Liczba samochodów w Polsce nieustannie rośnie. Od stycznia do czerwca tego roku, nad Wisłą zarejestrowano 305 475 nowych samochodów o masie DMC do 3,5 t. W porównaniu z 2017 rokiem, w skali kraju daje to 10-procentowy wzrost ich sprzedaży. Polacy nie należą jednak do najzamożniejszych, a więc znacznie popularniejsze są tu samochody używane. Zakup takiego pojazdu to nie lada wyzwanie. Sprzedawcy prywatni, a głównie handlarze, robią bowiem wszystko, aby sprzedać samochód jak najdrożej. Jak oszukują nieuczciwi sprzedawcy i czy można bronić się przed takimi praktykami? Na szczęście kierowcy nie są pozostawieni samym sobie. Nie muszą też liczyć na łut szczęścia. W zamian powinni dobrze się do takiego zakupu przygotować.

Nieuczciwe praktyki handlarzy

Pomysłowość handlarzy, którzy chcą zwiększyć swoje aktywa finansowe kosztem innych, jest dziś godna podziwu. Jedni korygują liczniki przebiegu, inni z kolei sprzedają samochody po kolizji jako auta bezwypadkowe, kolejni natomiast pieczołowicie ukrywają mniej lub bardziej poważne usterki. Bez wątpienia pomaga im w tym technika. Ta jest coraz bardziej rozwinięta, dzięki czemu wiele takich oszustw ukryć jest stosunkowo łatwo, ale i kupujący nie pozostają bez wsparcia. Do takich czynności jak oględziny wizualne, przegląd w niezależnym warsztacie czy jazda próbna, doliczyć trzeba raport Historii Pojazdu, a więc dokument bazujący na numerze VIN, charakterystycznym dla każdego pojazdu numerze, pozwalającym wejrzeć w przeszłość samochodu i niosącym w sobie wiele informacji kluczowych z punktu widzenia potencjalnego nabywcy. Dla oceny takiego raportu zamówiliśmy go z serwisu autobaza.pl. Żeby sprawdzić, jakie oszustwa można dzięki niemu zdemaskować, na czynniki pierwsze należy rozłożyć haniebne praktyki stosowane przez handlarzy.

Sfałszowany przebieg pojazdu

Bez wątpienia, jednym z najczęstszych oszustw jest korygowanie stanu licznika przebiegu samochodu. Tyczy się to aut sprzedawanych w Polsce, ale i tych importowanych. Dokładnych danych nie ma, ale szacuje się, że nawet 8 na 10 sprowadzanych do Polski samochodów może mieć korygowany licznik.

Handlarze mają z tego ogromną korzyść. Przede wszystkim samochód z mniejszym przebiegiem wart jest więcej. Co istotne, wielu Polaków uważa, iż auta o przebiegu powyżej 200 tys. km nie nadają się do dalszej eksploatacji. W rzeczywistości nie jest to takie proste i zero-jedynkowe, bo na stan samochodu większy wpływ mają jakość i regularność serwisów czy napraw.

Warto podkreślić, że obecnie za cofanie licznika przebiegu nie grożą kierowcom żadne konsekwencje, o ile poinformuje on o tym fakcie nabywcę. Oczywiście, zazwyczaj o tym "zapomina". Jednak niebawem sytuacja ulegnie diametralnej zmianie. Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt zmian w kodeksie karnym, w którym chce karać za takie praktyki. Za każde sfałszowanie licznika ma grozić od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia, a karani będą nie tylko zlecający oszustwo, ale i wykonawcy.

Skoro problem jest poważny, a handlarze potrafią bez trudu zmienić stan drogomierza, dodatkowo dla jego potwierdzenia fałszują książki serwisowe i dobierają odpowiednio wyeksploatowane elementy wnętrza, weryfikacja rzeczywistego stanu licznika jest trudna. Raport informacje te pozwala zweryfikować. Odczyty drogomierza pochodzą z przeglądów, rejestracji, od ubezpieczycieli, z aukcji internetowych, ASO czy innych czynności i zdarzeń, przy których odnotowuje się stan licznika.

Co więcej, możliwe jest uzyskanie informacji o stanie licznika nie tylko dla samochodów zarejestrowanych w Polsce, ale też tych importowanych. Przykładem jest weryfikacja przebiegu NAP gratis dołączana do raportów VWE dla samochodów zarejestrowanych w Holandii, weryfikacja przebiegu Car-Pass dla samochodów sprowadzanych z Belgii, raport NMVTIS dla samochodów z USA itp.

Ukryte szkody i niefachowe naprawy

Niemal żaden sprzedawca - co zrozumiałe - nie wspomni o wypadkowej przeszłości sprzedawanego pojazdu. Oczywiście, nie każda kolizja dyskwalifikuje taki samochód, ale wielokrotnie takie auta są doszczętnie zniszczone, a następnie naprawiane do niemal idealnego stanu wizualnego. Najważniejsze, że mają one naruszoną i osłabioną konstrukcję, co poważnie zagraża bezpieczeństwu kierowcy i pasażerów.

Tak samo ryzykowny jest zakup samochodu zespawanego z dwóch czy trzech różnych aut. Sprzedawcy informują nabywców o mało poważnych i stosunkowo tanich w naprawie usterkach, podczas kiedy te naprawdę poważne są przez nich zatajane.

Co więcej, w samochodach z uszkodzonym silnikiem montuje się nowe jednostki napędowe, ale są to motory tanie i nieznanego pochodzenia, które szybko mogą odmówić posłuszeństwa. Niektóre naprawy są też nielegalne. Przykładem jest wycięcie filtra cząstek stałych, w jego miejsce montując imitujące fałszywe sygnały emulatory. Testery diagnostyczne do pomiaru spalin mogą nie zauważyć takiej zmiany, co nie oznacza, że pominie ją też diagnosta, który na pewno nie dopuści takiego auta do ruchu przy obowiązkowym badaniu technicznym.

Niczym dziwnym nie są też naprawy blacharsko-lakiernicze, z których wykryciem problem może mieć nawet dobry miernik. Usuwanie rys, wgnieceń czy ognisk korozji to często stosowane praktyki, które mają poprawić sferę wizualną samochodu, jednocześnie podnosząc jego cenę.

Czy przywoływany przez nas raport jest w stanie pomóc w ujawnieniu takich oszustw? W części na pewno tak. Co najważniejsze, zawiera on w sobie informacje o szkodach i kolizjach, co pozwala zweryfikować samochód wypadkowy. Z kolei informacje o wezwaniach serwisowych dają nabywcy informacje o akcjach serwisowych ogłoszonych dla danego egzemplarza przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

Fałszowane dokumenty

Czy to możliwe, że kupowany samochód w rzeczywistości jest rok lub nawet dwa starszy od wieku, jaki podaje sprzedawca? Jak najbardziej. Dzieje się tak wskutek prostego triku. Otóż sprzedawcy podają datę pierwszej rejestracji, a nie zjechania auta z taśmy produkcyjnej. Przy samochodach wyprodukowanych pod koniec roku, a zarejestrowanych po 1 stycznia kolejnego roku, sprzedawca "dostaje" rok gratis, co ma przełożenie na wyższą cenę pojazdu. Jako że rozszyfrowanie numeru VIN daje wgląd w datę i miejsce produkcji, łatwo zdemaskować takiego oszusta. Sprawdzić w ten sposób można również dane techniczne auta czy jego fabryczne wyposażenie. Łatwo porównać je wówczas z obecnym wyposażeniem, przez co wykryć można wszelkie braki.

Samochody kradzione

Wiele samochodów sprzedawanych jest w zaskakująco dobrym stanie, a przy tym w niskiej cenie. Sprzedawcy tłumaczą się tym, że chcą szybko pozbyć się auta, gdyż wyjeżdżają lub zwyczajnie potrzebują gotówki. To wszystko powinno zapalić lampkę ostrzegawczą u kupującego, ale często, wiedzeni dobrą okazją, decydują się oni na zakup takiego samochodu. Co natomiast, jeśli jest to pojazd kradziony? Konsekwencje zakupu takiego auta mogą być poważne. Samochód może zostać właścicielowi odebrany, dodatkowo grozi mu ryzyko oskarżenia o paserstwo umyślne (art. 291, zagrożone karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat) lub nieumyślne (art. 292, zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat).

Przykładem problemów, jakie mogą czekać na kierowcę po zakupie samochodu pochodzącego z kradzieży, jest sytuacja pana Mariana. Dla lepszego bytu wraz z rodziną wyjechał on do Anglii, aby po 4 latach wrócić do ojczyzny i za 51 tys. kupić 9-osobowego VW Transportera. Jego celem było wożenie pasażerów na lotnisko w Modlinie i tym samym dorabianie do niskiej emerytury. Samochód kupił w lokalnym komisie, w którym sprzedawca zapewniał, że wszystko jest z nim w porządku.

Po 18 miesiącach do pana Mariana zgłosiła się policja. Powołując się na protokół Schengen, z którego wynikało, że samochód o identycznym numerze VIN został wcześniej skradziony we Francji, odebrała mu pojazd. Niestety, pomimo zapewnień sprzedawcy, że środki wydane za zakup auta zostaną zwrócone, nie odzyskał on należnych sobie pieniędzy.

Okazało się, że samochód rzeczywiście skradziono we Francji, po czym sprzedano go do komisu w Niemczech. Stąd odkupił go polski handlarz i dopiero trafił do komisu, gdzie nabył go pan Marian. Poszkodowany Francuz swój samochód odzyskał, emeryt pieniędzy niestety nie. Z pewnością udałoby mu się uniknąć tych problemów, gdyby wcześniej sprawdził, czy auto widnieje w bazach kradzieżowych. To kolejny, chyba jeden z najważniejszych elementów raportu. Każde niedopatrzenie grozić może tu bowiem nie tylko odebraniem samochodu, a w konsekwencji stratą przeznaczonych na jego zakup gotówki, ale i procesem karnym.

Zastawy rejestrowe

Od razu chcemy zauważyć, że tej pozycji w zamówionym przez nas raporcie nie było i jest to element dodatkowy. Zwróciliśmy na niego jednak uwagę, bo przeglądając oferty innych firm, pozwalających na weryfikację historii, jej w nich nie dostrzegliśmy. Mowa o wpisie samochodu do zastawu rejestrowego. Jak się okazuje, problemy wynikać mogą nie tylko z zakupu wcześniej skradzionego samochodu. To samo tyczy się aut z zastawem rejestrowym. Jest on jedną z popularniejszych metod zabezpieczenia wierzytelności na ruchomościach, jaka występuje przy kredytach czy pożyczkach, co reguluje Ustawa o zastawie rejestrowym i rejestrze zastawów. Najprościej rzecz ujmując i szukając porównania, zastaw rejestrowy jest tym, czym hipoteka w księdze wieczystej przy kredycie hipotecznym.

Zakup samochodu wpisanego do rejestru zastawów może nieść w sobie przykre konsekwencje. Z chwilą wpisania go do rejestru, wierzyciel (bank lub SKOK) nabywa prawo do obciążonego samochodu bez względu na to, kto jest jego właścicielem. Nabywca, który tego nie sprawdzi, może być więc obciążony żądaniem zaspokojenia wierzytelności przez odpowiednią instytucję finansową. Wprawdzie zastaw powinien być wpisany do dowodu rejestracyjnego samochodu, ale decyzję o tym podejmuje jego właściciel. Nic dziwnego, że osoby sprzedający pojazd, z oczywistych względów nie biorą tego pod uwagę.

Inne raporty pomagające przy zakupie używanego samochodu

Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystkie te elementy przy nabywaniu samochodu na rynku wtórnym są potencjalnemu nabywcy bezcenne i równie pomocne, jak przegląd techniczny, jazda próbna czy oględziny wizualne. Zwiększają szanse na to pojazdu zweryfikowanego pod kątem przeszłości wypadkowej czy legalności, sprawdzić można też wyposażenie, przebieg czy wszystkie dane techniczne. Dla uzupełnienia dodajmy, że Raport historii pojazdu i Sprawdzenie zastawu sądowego to nie wszystkie narzędzia oferowane przez serwis Autobaza. Pomocny może być również Raport z oględzin pojazdu, który jest fachową opinią dokonującego dokładnej inspekcji rzeczoznawcy. W zależności od wybranej przez kierowcę opcji ekspert wykonuje wiele specjalistycznych czynności, a w tym:

  • badanie karoserii miernikiem lakieru
  • oględziny wnętrza pojazdu oraz sprawdzenie sprawności elektroniki i klimatyzacji
  • oględziny komory silnika
  • weryfikację sprawności układu kierowniczego, hamulców i zawieszenia
  • dokumentację fotograficzną
  • oględziny auta w warsztacie samochodowym
  • diagnostykę komputerową
  • sprawdzenie historii pojazdu

Ostatnim, wcale nie mniej pomocnym raportem jest Wycena pojazdu. Uwzględnia on takie czynniki jak datę pierwszej rejestracji, datę ważności badania technicznego, przebieg, liczbę właścicieli czy ilość wykonanych napraw. To wszystko to bezcenne narzędzia w rękach nabywcy samochodu używanego. Pozwalają one dobrze się do tego procesu przygotować, przeprowadzić weryfikację danego egzemplarza, jak i zweryfikować informacje znajdujące się w ogłoszeniu oraz słowa samego sprzedawcy.

Źródło: autobaza.pl