Choć brzmi to nieco jak z poprzedniej epoki, kampania nazwana Dzień Grzeczności za Kierownicą nie została zainicjowana w żadnym w krajów bloku wschodniego, ale we Francji. To właśnie tam uznano kilkadziesiąt lat temu, że trzeba zwrócić uwagę na to, jak nawzajem traktujemy się na drogach. Bo traktujemy się źle albo bardzo źle, jako potencjalni wrogowie albo przynajmniej konkurenci.
Z czego wynika nasz „niegrzeczność”? Psychologowie transportu nie mają wątpliwości, że współczesnych kierowców napędza pośpiech, stres i frustracja. To właśnie te czynniki odpowiadają za przejawy złości drogowej (ang. road rage). A ta przybiera różne formy. Najłagodniejszą z nich jest agresywna jazda, kolejną wrogość, a ostateczną furia drogowa.
Jazda polska
Agresywna jazda – przekraczanie prędkości, wymuszanie pierwszeństwa, wciskanie się, jazda na zderzaku, stawanie się „szeryfem lewego pasa” czy jazda „na trzeciego” – jest w zasadzie codziennością. Wrogość natomiast to o „stopień wyżej”: otwarte działania wobec innych uczestników ruchu, nie tylko innych kierowców, ale także pieszych i rowerzystów. Objawia się słowami (słynne „ty baranie”) i gestami (pukanie w czoło, wygrażanie pięścią, pokazywanie wskazującego palca). Wreszcie furia drogowa to bezpośredni fizyczny atak na innego człowieka lub jego pojazd. Niekoniecznie z pięściami, ale chociażby własnym pojazdem. To na przykład zajechanie drogi, uderzenie autem w auto, wyjście i nakłanianie do bójki, sama bójka oraz wszelkie inne formy fizycznej agresji z zabójstwem włącznie (w Polsce to rzadkość, ale już w Stanach Zjednoczonych, gdzie można posiadać broń wcale nie).
Jak się okazuje aż 80 proc. kierowców w Polsce co najmniej raz w tygodniu styka się z przejawami agresji drogowej w jednej z jej trzech odmian. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez Instytut Transportu Samochodowego. Naukowcy z ITS odkryli przy tym, że kierowcy w naszym kraju dostrzegają agresję u innych, a nie widzą jej u siebie. Natomiast z danych Unii Europejskiej wynika, że w ciągu miesiąca ma z agresją drogową do czynienia 50 proc. europejskich kierowców (badania przeprowadzono w 18 krajach).
Agresja powoduje śmierć
Z danych policyjnych wynika, że 23 proc. wszystkich wypadków w naszym kraju wywołanych jest agresją. Agresja drogowa w swojej najłagodniejszej formie, czyli jako agresywna jazda (przekraczanie prędkości, lekceważenie przepisów) jest główną przyczyną śmierci mężczyzn do 44 roku życia w Polsce!
Natomiast liczba przypadków ostatecznej formy agresji drogowej – furii (przypomnijmy: to fizyczny atak na innego uczestnika ruchu) – rośnie po 7 proc. rocznie w ciągu ostatnich dwóch dekad. Furia jest odpowiedzialna za kilkaset przypadków śmierci każdego roku, jak wynika z badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych.
Czy można być dobrym kierowcą i jednocześnie „niegrzecznym”, czyli agresywnym? Psychologowie transportu przekonują, że nie. Agresywni kierowcy nie cechują się tym, że przeklinają i wygrażają, że tym, że przekraczają dozwoloną prędkość, źle oceniają odległość i własne umiejętności, a na końcu podejmie złe decyzje.
Bycie grzecznym kierowcą jest więc tożsame z byciem dobrym kierowcą. Innej możliwości nie ma, o czym warto pamiętać nie tylko 5 kwietnia, czyli w Dzień Grzeczności za Kierownicą.