Eksperci za przykład wzięli Norwegię, gdzie już niemal co trzeci samochód ma napęd elektryczny. Dane pozyskane przez bank, dotyczące norweskich dróg, nie napawają optymizmem. W ubiegłym roku udział aut elektrycznych w wypadkach i kolizjach drogowych wynosił 34,15 proc. W przypadku hybryd było to 30,58 proc., samochodów napędzanych benzyną 20,75 proc., a aut z silnikiem Diesla - blisko 28 proc. (procenty te nie sumują się do 100 proc., ze względu na to, że w jednym wypadku lub kolizji mogły brać udział samochody z różnym typem silnika).
– Ze względu na to, że Norwegia jest modelowym przykładem rozwoju elektromobilności, warto przeanalizować, gdzie leży przyczyna tych zaskakujących danych. Większość samochodów elektrycznych i hybrydowych ma tak dobre przyspieszenie, że może ono sprawiać kłopot wielu kierowcom. Można powiedzieć, że w warunkach miejskich mają one lepsze osiągi niż większość przeciętnych aut spalinowych. Ponadto samochody elektryczne najczęściej spotyka się w miastach, gdzie naturalnie występuje większe ryzyko kolizji – mówi Olga Plewicka, ekspert ds. sektora motoryzacyjnego, DNB Bank Polska.
Według niej, inną przyczyną wypadków z udziałem e-pojazdów jest to, że mają one wiele innowacji technicznych, wyświetlaczy oraz systemów wspomagających, które mogą rozpraszać kierowców. Duża część z tych zdarzeń wynika z nieuwagi i braku koncentracji. Auta elektryczne po prostu usypiają naszą czujność. – Ponadto nie emitują one dźwięków znanych z klasycznych pojazdów, co stanowi realne zagrożenie dla niezmotoryzowanych uczestników ruchu. Unia Europejska świadoma tego zagrożenia, zadecydowała, że od 1 lipca 2019 samochody elektryczne i hybrydowe muszą wydawać dźwięk ostrzegawczy – dodaje ekspertka DNB.
W większości modeli aut elektrycznych zastosowano takie rozwiązania, jak adaptacyjny tempomat z automatycznym hamulcem, system ostrzegający o niezamierzonym zjeździe z pasa ruchu, układ monitorujący martwe pole czy asystenta jazdy w korku. Najdroższe i najbardziej zaawansowane modele są wyposażone w systemy autonomicznej jazdy. Jak podkreślają eksperci DNB, marką która w Norwegii najczęściej ulegała wypadkom i kolizjom była w ubiegłym roku Tesla. Być może wynika to faktu, że jest ona bardzo popularna w tym kraju. Co ciekawe, od dwóch tygodni w Warszawie istnieje możliwość testowania BMW i3 w carsharingu od firmy Innogy. I w tym krótkim czasie doszło już do jednej kolizji.
W ubiegłym roku w Norwegii zarejestrowano blisko 148 tys. nowych samochodów osobowych. W tym było ponad 46 tys. aut o zerowej emisji, prawie 40 proc. więcej niż w 2017 roku. W roku 2019 zapowiada się kolejny rekord. Sprzedaż samochodów elektrycznych po raz pierwszy wyprzedziła tu tradycyjne pojazdy: 58 proc. wszystkich nowych aut sprzedanych w marcu 2019 r. było zasilanych przez baterie. Poziom około 50 proc. w sprzedaży utrzyma się prawdopodobnie przez cały ten rok. Pod tym względem reszta Europy, w tym także Polska, znajdują się na bardzo początkowym etapie rozwoju elektromobilności.
Źródło: IBRM Samar