Kiedyś kradli radia i alufelgi. Teraz złodzieje przerzucili się na bardziej chodliwy towar… baterie do pojazdów elektrycznych. Chodzi nie tylko o te samochodowe, ale także te znajdujące się w elektrycznych skuterach i hulajnogach.
– Zaobserwowaliśmy, że z polskich ulic coraz więcej ginie pojazdów elektrycznych i są to skutery elektryczne i hulajnogi. I dla tej grupy pojazdów baterie niejednokrotnie to koszt od 2 do 4 tysięcy złotych – powiedział Bogdan Kwiatkowski z „Gannet Guard System”.
Niedawno pisaliśmy o tym, że policjanci z warszawskiego Śródmieścia zatrzymali trzy osoby podejrzane o kradzież hulajnóg, pomocnictwo w ich zbyciu i ukrywaniu. W garażu jednego z zatrzymanych mundurowi zabezpieczyli 18 hulajnóg oraz wiele różnych części i hologramów od kilkudziesięciu innych.
Tym razem nie chodziło o baterie, ale o proceder „przekładek”. Miał na celu użytkowanie hulajnóg bez potrzeby logowania się do sytemu i płacenia za to.
Pomysł narodził się w połowie sierpnia 2019 roku. W przestępczym procederze trwającym niespełna miesiąc uczestniczyły trzy osoby, z których każda miała w nim swoją rolę. Kierowca samochodem dostawczym zawoził swojego kolegę w losowo wybrane miejsce, gdzie stały hulajnogi, ten wrzucał „na pakę” kilka sztuk, pozbywał się nadajnika GPS, po czym hulajnogi trafiały do garażu, gdzie były demontowane z udziałem znajomego elektronika. To, co niepotrzebne, było wyrzucane na śmieci.
Chodziło w tym wszystkim o to, aby z najważniejszych pozyskanych części, czyli wyświetlaczy i baterii, składać inne hulajnogi, które później będzie można sprzedać i użytkować już bez potrzeby logowania się do systemu, a co za tym idzie korzystać z nich zupełnie za darmo.
Zatrzymani mężczyźni mają od 28 do 33 lat. Wszyscy usłyszeli już zarzuty, dwóch z nich kradzieży, a jeden paserstwa. Za te przestępstwa kodeks karny przewiduje do 5 lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Jechał na hulajnodze autostradą pod prąd. Bo zabrakło mu paliwa