Jak podaje hiszpańska „Marca”, jeszcze przed startem Dakaru uczestnicy rajdu zostali poinstruowani w kwestii używania tzw. roadbooków. Zawodnicy otrzymali zakaz korzystania z niedozwolonych wskazówek nawigacyjnych, a w pilnowaniu tych przepisów miało pomóc zamontowanie w 20 autach kamer, dzięki którym sędziowie mogli obserwować, co dzieje się w kokpicie. Najwyraźniej zapomnieli o tym Władimir Wasiljew oraz jego pilot Witalij Jewtekow, którzy pod koniec wyścigu zostali przyłapani na „gorącym uczynku”.
Korzystali z książki, a później ją wyrzucili
Organizator rajdu, czyli Amaury Sport Organisation (ASO), wydał w tej sprawie oświadczenie. „Sędziowie zostali poinformowani przez koordynatora technicznego rajdu, że kamera zainstalowana w pojeździe nr 317 zarejestrowała załogę korzystającej z zabronionych adnotacji w książce drogowej, zanim wyrzucono je z pojazdu przez okno” – przekazano w komunikacie cytowanym przez eurosport.pl.
Wspomniani kierowcy od trzeciego etapu, podczas którego doszło do pożaru w ich aucie, nie byli już uwzględniani w klasyfikacji generalnej. Sędziowie nie mieli więc możliwości nałożenia na nich bezpośredniej kary, co nie oznacza jednak, że Rosjanie unikną konsekwencji. Grozi im brak możliwości startu w przyszłorocznym wyścigu oraz ewentualnie w kolejnych edycjach.
Czytaj też:
Poważnie wyglądający wypadek na Rajdzie Dakar. Były mistrz świata Formuły 1 dwukrotnie dachował