Koronawirus zmniejszył ruch i korki, ale nie wszędzie

Koronawirus zmniejszył ruch i korki, ale nie wszędzie

Auta w korku
Auta w korku Źródło: Fotolia / Kara
Wydawać by się mogło, że przejście ogromnej liczby pracowników na pracę zdalną oraz zamknięcie szkół, uczelni i miejsc użyteczności publicznej, rozładuje korki. Tymczasem to nie do końca prawda.

Analizy dokonali eksperci jednej z najpopularniejszych polskich aplikacji nawigacyjnych, a dane przytoczył Onet.pl. Okazuje się, że w pewnych miastach (Poznań) ruch rzeczywiście już zmalał, w innych zaś (Warszawa, Trójmiasto) nic się póki co nie zmieniło.

Eksperci Telematics Technologies, twórcy popularnej polskiej aplikacji nawigacyjnej NaviExpert i drogowego ostrzegacza Rysiek, sprawdzili ruch w godzinach szczytu w środę i czwartek (11 i 12 marca), a potem porównali dane z dniami 9 i 10 marca (poniedziałek i wtorek).

„Z dnia na dzień jako poznaniacy obserwowaliśmy zmniejszające się korki. Wyszliśmy z założenia, że podobnie jest w pozostałych miastach. Postanowiliśmy to sprawdzić. Wnioski były zaskakujące dla nas samych” – powiedziała Onetowi Katarzyna Przybylska z Telematics Technologies

Ruch w szczycie w Poznaniu zmniejszył się o 20 proc. Czas dojazdu został zredukowany o ¼. W innych miastach tak radykalnie już nie było. W Krakowie, Wrocławiu i Katowicach rano ruch zmniejszył się o 10-11 proc., a po południu 6-7 proc. W Gdańsku było gorzej – rano o 2 proc., a po południu 5 proc. Najgorzej wypadła Warszawa, w której ruch zmalał zaledwie o 1 proc., czyli prawie w ogóle.

Dlaczego ruch się nie zmniejszył? Czy to znaczy, że mieszkańcy wielkich miast zlekceważyli zalecenia? Niekoniecznie. Osoby jeżdżące komunikacją miejską wybrały własne auta, czego na co dzień nie robią. Dlatego ruch się zwiększył, mimo że osób poruszających się było mniej. To jedno z wyjaśnień.

Eksperci przewidują, że w najbliższych dniach korki jednak się zmniejszą, także w tych miastach, gdzie dotąd tego nie zaobserwowano.

Czytaj też:
Analiza. Jak koronawirus wpływa na motoryzację?