Od wielu już lat w okresie wczesnowiosennym na autach pojawia się żółty pył. Całe zjawisko zaczyna się w maju, a odpuszcza dopiero pod koniec czerwca. Właściwie wystarczy jeden dzień, żeby auto z krystalicznie czystego zamieniło się w naprawdę poważnie zabrudzone.
Na dodatek, kiedy pada deszcz, poda nie zmywa pyłu, tylko powoduje, że powierzchnia karoserii zamienia się w jeszcze bardziej brudną, jakby zabłoconą. Kierowcy boją się o swój lakier i dopytują, jak powinni pielęgnować samochody.
Co to za pył? Okazuje się, że w poprzednich latach bardzo często był to tzw. żółty pył saharyjski. Mikrodrobinki żółtego piasku znad Sahary były przywiewane aż do polski. Skoro był to piach, kierowcom doradzano spłukiwanie go, a w żadnym wypadku szorowanie auta. Właśnie piach najbardziej niszczy karoserię.
Wygląda jednak na to, że w tym roku nie mamy do czynienia z pyłem saharyjskim, ale z bardzo obfitym pyleniem sosny. Pyłki sosny, tak bardzo dotkliwe dla alergików, okazują się także kłopotliwe dla kierowców. Brudzą auta, zwłaszcza w okolicach leśnych.
Jak zmyć żółty pył? Chociaż ryzyko, że pyłek roślinny naruszy lakier (jak piach), to i tak lepiej najpierw usunąć go wodą, a dopiero potem udać się na myjnię lub samemu wymyć auto szmatkami i gąbką.
Dobrym zabezpieczeniem przed pyleniem sosen będzie pokrycie auta woskową powłoką. Wówczas spłukiwanie pyłu wodą będzie prostsze. Pylenie sosen potrwa mniej więcej do końca czerwca.
Czytaj też:
„Myjcie swoje chol**** ręce”. Modelka włącza się w walkę z koronawirusemCzytaj też:
Jak podróżować w czasach epidemii koronawirusa?