Wyprzedzanie w rejonie przejść dla pieszych czy omijanie pojazdu, który już się zatrzymał przed przejściem to manewry, które mogą zakończyć się tragicznie. Jeśli do tego dochodzi jeszcze duża prędkość, to finał spotkania człowieka z autem jest oczywisty. Miniony weekend na Śląsku przyniósł dwa takie wypadki.
Mysłowice i Racibórz
W Mysłowicach na oznakowanym przejściu dla pieszych kierujący samochodem osobowym uderzył w wózek z rocznym dzieckiem. W Raciborzu kierujący samochodem dostawczym, omijając inny pojazd przepuszczający pieszych, potrącił trzy dziewczyny w wieku 15 i 16 lat. Dwie z nich trafiły do szpitala z urazami głowy, jedna z obrażeniami nogi. Szczęśliwie wszystkie wypisano już do domu.
Policja przypomina, że pośpiech i niecierpliwość na drodze, to najprostsza droga do tragedii. Pieszy nie ma najmniejszych szans w starciu z samochodem. Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu rzadko kiedy kończy się szczęśliwie. Poważne urazy głowy, połamane kończyny, obrażenia narządów wewnętrznych i długa rehabilitacja - to ten łagodny scenariusz. Śmierć, a potem ból najbliższych - to najbardziej tragiczny, choć niestety częsty finał.
Zawstydzające statystyki
Spośród państw Unii Europejskiej Polska jest krajem, w którym ginie na drogach najwięcej pieszych. Policja przypomina, że to głównie kierowcy mają wpływ na te statystyki. „Ile czasu zyskamy dzięki takim bardzo niebezpiecznym manewrom?” - pytają funkcjonariusze. „Pamiętajmy, że skutki takich zdarzeń są często nieodwracalne” – apelują.
Czytaj też:
Śmieszna wpadka policjantki. Zobacz, jak zbadała „kierowcę” alkomatemCzytaj też:
Będą wyższe kary za ataki na policjantów. Rząd reaguje na bójkę w PastuchowieCzytaj też:
Kierowca wydmuchał... 6 promili. Wcześniej spowodował wypadek i zablokował wiadukt