Wydawałoby się, że kontrola jakości zawsze działa w koncernach motoryzacyjnych tak samo. Albo wypuszcza się na rynek pełnowartościowe produkty, do których trudno się przyczepić, albo takie wybrakowane. Jak się jednak okazuje, są od tej reguły wyjątki.
Gigant czasami robi buble
Tesla to największa kapitałowo firma motoryzacyjna świata, którą giełda wycenia na ok. 700 miliardów dolarów. Chociaż sprzedaje tylko 0,5 mln samochodów rocznie, 20 razy mniej niż Toyota, to jest numerem 1. Ale zdarzają jej się duże wpadki, o których bardzo często piszą rozżaleni odbiorcy, a także media. A to drzwi się nie domykają, a to odpada dach, a to lakier źle położono. W każdym razie zawsze jest głośno, także z tego powodu, że Tesle nie są samochodami za grosze.
Kwestie jakości skomentował sam Elon Musk, udzielając wywiadu dziennikarzowi CNN, konsultantowi i inżynierowi, w jego programie na YouTube’ie.
Nie na górce, tylko wtedy, kiedy jest stabilnie
Musk mówił, że z jakością Tesla miała ogromne problemy, teraz jest lepiej, ale wciąż nieidealnie. Główne problemy dotyczyły lakieru, teraz to poprawiono, ale wciąż mogłoby być lepiej. Winę wziął na siebie, ale i na przyspieszenie produkcji.
Zaskakujące słowa padły później. Musk powiedział bowiem, kiedy lepiej Tesle kupować, a kiedy nie. Przynajmniej to wynikało z jego słów. Mówił, że znajomi pytają go, kiedy jest najlepszy moment, a on im odpowiada, że na początku produkcji oraz wówczas, kiedy jej proces jest stabilny. „W trakcie zwiększenia produkcji bardzo trudno jest dopracować wszystkie szczegóły - zakończył Elon Musk.