Niemal 2/3 polskich kierowców (61 proc.) przyznaje, że zna osobę, która prowadziła samochód pod wpływem alkoholu, a 31 proc. – że zna osobę, która miała wypadek jadąc na „podwójnym gazie”. Ponadto, około połowa (55 proc.) kierowców deklaruje, że zna osobę, której odebrano prawo jazdy za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu.
To tylko niektóre z frapujących wyników badania sondażowego, zrealizowanego w tym roku wśród polskich kierowców przez instytut ARC Rynek i Opinia na zlecenie firmy AutoWatch Polska.
Badanie, które objęło w sumie 818 polskich kierowców (w wieku od 20 do 60 lat) potwierdziło, że alkohol jest przez nich powszechnie używany. Niemal 9 na 10 ankietowanych kierowców (89 proc.) przyznało, że pije alkohol, przy czym niemal 5 na 10 (47 proc.) z nich przyznało, że spożywa go raz w tygodniu lub częściej – najczęściej piwo.
Do wsiadania za kierownicę następnego dnia po mocno zakrapianej imprezie przyznało się 21 proc. kierowców, a do prowadzenia auta bez 100-procentowej pewności, że jest się trzeźwym – 18 proc.
Badania nad trzeźwością kierowców
– Badania ankietowe dotyczące postaw i zachowań związanych z konsumpcją alkoholu są niestety obarczone ryzykiem sporego błędu, co wynika z jednej strony z różnych możliwych niedoskonałości metodologicznych takich badań, a z drugiej strony także ze skłonności do podawania przez respondentów odpowiedzi niezgodnych z prawdą. Na jednym z kongresów psychiatrycznych podano kiedyś przykład sondażu, w którym aż 100 proc. ankietowanych, zapytanych o ilość wypijanego alkoholu w stosunku do innych osób, wybrało odpowiedź: piję mniej niż inni – mówi dr Dorota Berndt, lekarz psychiatra, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień, ordynator oddziału leczenia zespołów abstynencyjnych w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
Według specjalistki, bardzo trudno jest oszacować realną skalę tego problemu w Polsce, a jedyne co wiemy na pewno, to fakt, że dużo częściej po alkoholu w Polsce prowadzą mężczyźni.
Wypadki drogowe po alkoholu: ile osób traci życie
Co ciekawe, z omawianego badania wynika dodatkowo, że tylko nieco ponad połowa kierowców (55 proc.) zna limit zawartości alkoholu we krwi dozwolony prawem w Polsce (przypomnijmy, że karze nie podlega posiadanie we krwi poniżej 0,2 promila alkoholu).
– Zaledwie połowa badanych polskich kierowców zna limit promili we krwi, który pozwala na jazdę samochodem. To potwierdza konieczność edukowania i zwiększania świadomości użytkowników dróg, nie tylko w kontekście wpływu alkoholu na percepcję i czasu jego rozkładu w organizmie, ale przede wszystkim na temat zagrożeń wynikających z podejmowania ryzykownych działań – mówi Rafał Misztalski, prezes AutoWatch Polska.
Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu (ETSC) podkreśla, że wraz ze wzrostem stężenia alkoholu we krwi znacząco zwiększa się ryzyko uczestnictwa w wypadku drogowym. Konkretnie, międzynarodowi eksperci wyliczyli, że stężenie w wysokości 0,8 g/l zwiększa ryzyko wypadku o blisko 3 razy, podczas gdy stężenie na poziomie 1,5 g/l aż o 22 razy – w porównaniu do stanu całkowitej trzeźwości. Niestety, wraz ze wzrostem stężenia alkoholu we krwi rośnie też drastycznie ryzyko śmierci lub utraty zdrowia w wyniku wypadku.
„W 2020 roku użytkownicy dróg (kierujący, piesi, pasażerowie) będący pod działaniem alkoholu uczestniczyli w 2540 wypadkach drogowych (10,8 proc. ogółu wypadków), śmierć poniosło w nich 327 osób (13,1 proc. ogółu zabitych), a 2723 osoby odniosły obrażenia (10,3 proc. ogółu rannych)” – czytamy w opublikowanym niedawno policyjnym raporcie na temat wypadków drogowych w Polsce za 2020 r.
Dobra wiadomość jest jednak taka, że w Polsce liczba tego rodzaju wypadków od lat systematycznie spada. Z policyjnych statystyk wynika, że jeszcze w 2011 r. było ich prawie dwa razy więcej niż w 2020 r. Pozytywny trend zauważają także specjaliści ds. uzależnień.
– Na podstawie rozmów z pacjentami, terapeutami, a także na podstawie własnych obserwacji z satysfakcją stwierdzam, że w Polsce od lat systematycznie narasta społeczny brak przyzwolenia na jazdę samochodem pod wpływem alkoholu, dzięki różnego rodzaju akcjom i kampaniom społecznym, sugestywnym ostrzeżeniom umieszczanym na opakowaniach napojów alkoholowych, etc. Wyrazem pozytywnej tendencji wzrostu społecznej odpowiedzialności w tym zakresie jest także coraz bardziej powszechne kupowanie przez polskich kierowców alkomatów, za pomocą których sami sprawdzają stan swojej trzeźwości przed wejściem do samochodu. To naprawdę duża zmiana w stosunku do czasów PRL, kiedy to jazda „po pijaku” była czymś powszechnym i tolerowanym – mówi dr Dorota Berndt.
Kto jeździ po alkoholu?
Niemniej jednak wciąż daleko nam jeszcze do wyeliminowania tego problemu albo przynajmniej do istotnego ograniczenia jego skali, np. na wzór krajów skandynawskich, którym się to dość dobrze udaje.
– Z wieloletnich obserwacji moich pacjentów widzę, że często w sytuacjach dla nich nowych czy trudnych sięgają po alkohol, by poradzić sobie z narastającą frustracją i nagromadzonymi emocjami. Ten sposób wydaje się szybki i skuteczny. Skutki tego mylnego przeświadczenia dostrzegane są przez nich często zbyt późno – zaznacza Marzena Martyniak, psycholog, szefowa Instytutu Rozwoju Emocji.
Według psycholożki przyczynia się do takiego stanu rzeczy wciąż zbyt niska w naszym społeczeństwie wiedza na temat emocji, w tym m.in. błędne przekonania na temat powodów pojawiania się złości i lęk przed jej okazywaniem, spowodowany często brakiem społecznej akceptacji, co doprowadza wiele osób do pojawiania się lub pogłębienia stanów lękowych i depresyjnych, a także uzależnień.
Oczywiście czynników ryzyka jazdy po alkoholu, jak i sposobów przeciwdziałania jest znacznie więcej. – Choć postawy Polaków względem jazdy po alkoholu i nietrzeźwych kierowców systematycznie zmieniają się na lepsze, to jednak daleko nam wciąż do Skandynawów czy Niemców, którzy są dużo bardziej skłonni do podejmowania konkretnych interwencji w sytuacji zetknięcia się z nietrzeźwym kierowcą. W Polsce np. wezwanie policji w takiej sytuacji traktowane jest jako donos, podczas gdy w tamtych krajach jako spełnienie obywatelskiego obowiązku, altruistyczne ukaranie, dla dobra społecznego – dodaje dr Dorota Berndt.
Rozwiązaniem blokady alkoholowe?
Z kolei Rafał Misztalski przekonuje, że jednym z elementów mogących poprawić bezpieczeństwo na naszych drogach, w omawianym kontekście, są m.in. blokady alkoholowe. Są to urządzenia, które uniemożliwiają uruchomienie pojazdu osobie, która w wydychanym powietrzu ma niedozwoloną zawartość alkoholu. Z omawianego badania wynika jednak, że na razie są one jeszcze w Polsce słabo znane (słyszała o nich tylko 1/3 polskich kierowców).
Na koniec warto wspomnieć jeszcze o innych przydatnych narzędziach, które mogą pomóc zwiększyć bezpieczeństwo ruchu drogowego – np. o dostępnych w internecie „wirtualnych alkomatach”, czyli różnego rodzaju kalkulatorach, za pomocą których można sprawdzić (orientacyjnie, w przybliżeniu), po jakim czasie od spożycia danej ilości alkoholu jest się znowu trzeźwym. Taki kalkulator można znaleźć m.in. na stronie prowadzonej przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
Jednak uwaga! Nie wolno traktować rezultatów takich obliczeń jako wyroczni, bo na to, jak metabolizujemy alkohol ma wpływ mnóstwo czynników. Jeśli mamy wątpliwości co do stanu trzeźwości, lepiej po prostu odpuścić kierowanie samochodem, a jeśli podróż jest konieczna, udać się (oczywiście nie jako kierujący jakimkolwiek pojazdem) do najbliższego komisariatu policji i tam skorzystać z alkomatu.
Wiktor Szczepaniak, zdrowie.pap.pl
Źródła:Raport: Bezpieczni za kierownicą. AutoWatch Polska 2021 (przygotowany na podstawie badania przeprowadzonego w lutym 2021 r. przez instytut ARC Rynek i Opinia na zlecenie AutoWatch Polska). Badanie zostało zrealizowane metodą CAWI (ankiety online) na próbie 818 kierowców w wieku od 20 do 60 lat (63 proc. stanowili mężczyźni, 37 proc. stanowiły kobiety).
Strona internetowa Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu (ETSC – European Transport Safety Council).
Raport Komendy Głównej Policji na temat wypadków drogowych w Polsce w 2020 r.