Drakońskie kary dotkną nie tylko popełniających przestępstwo jazdy po pijanemu (powyżej 0,5 promila), ale i inne przestępstwa. Wśród nich są spowodowanie wypadku po alkoholu, ucieczka z miejsca wypadku, kierowanie wbrew sądowemu zakazowi, niezatrzymanie się do kontroli.
Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało projekt nowelizacji Kodeksu karnego. „W wypadkach wskazanych w ustawie sąd orzeka przepadek pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę”.
Przepis o przepadku samochodu budzi ogromne kontrowersje. Jest kontestowany przez część prawników. To dlatego, że o ile w przypadku własnego auta sprawa jest prosta, to co z sytuacją, kiedy pijany kierowca jechał autem kogoś innego lub służbowym?
Samochody należące do kogoś innego
Ministerstwo ma jednak na to odpowiedź. W przypadku kierowania autem cudzym pijany kierowca będzie musiał zapłacić jego równowartość, bez względu na cenę samochodu.
W przypadku, jeśli auto ma wielu właścicielu, sprawca przestępstwa również zostanie ukarany nakazem wpłaty równowartości. Za równowartość pojazdu resort przyjmuje „szacunkową, średnią wartość rynkową pojazdu odpowiadającego pojazdowi prowadzonemu przez sprawcę”.
Auta służbowe. Co z nimi?
Inaczej będzie w przypadku samochodów służbowych. Nie będą konfiskowane, ale sprawcy zapłacą „co najmniej 5000 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej”. Wydawałoby się, że kierowcy aut służbowych będą karani łagodniej, ale to pozory. Sądy będą decydować, ile oznacza to „co najmniej”. Można się spodziewać, że grzywny będą wysokie tak, jak w przypadku własnych aut, czyli będą stanowiły ich równowartość.
Przypomnijmy, z zapowiedzi rządowych nie wynika, by konfiskatą byli zagrożeni wszyscy mający powyżej 0,5 promila, a jedynie ci, którzy zostaną schwytani, mając powyżej 1,5 promila. Rząd nie chce karać przepadkiem samochodu „wczorajszych” kierowców, którzy stanowią ok. 90 proc. wyłapywanych nietrzeźwych prowadzących.
Czytaj też:
Konfiskata samochodu pijanego kierowcy niemal pewna. Znamy próg promili