Dieselgate Volkswagena. Polski sąd wyznaczył termin rozprawy

Dieselgate Volkswagena. Polski sąd wyznaczył termin rozprawy

Volkswagen
Volkswagen Źródło:Shutterstock / multitel
Volkswagen Group Polska w 2020 roku odwołał się do sądu od decyzji Urzędu Kontroli Konkurencji i Konsumentów nakładającej na importera ponad 120 mln zł kary za wprowadzenie klientów w błąd co do poziomu emisji spalin. Znamy termin pierwszej rozprawy.

O sprawie pisze obszernie Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Jak czytamy, odwołanie Volkswagena trafiło do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK), czyli XVII Wydziału Sądu Okręgowego w Warszawie i zarejestrowane zostało pod sygn. akt XVII AmA 41/20. Sprawa pierwotnie miała trafić na wokandę do końca ubiegłego roku. Tego terminu sądowi nie udało się dotrzymać, teraz jednak data pierwszej rozprawy została wreszcie wyznaczona. – Informujemy, że sąd wyznaczył termin rozprawy na 8 września 2022 roku, na godz. 10:00 – poinformowała IBRM Samar Samodzielna Sekcja Prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie.

Co będzie przedmiotem postępowania? Zdaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Volkswagen manipulował wskaźnikami emisji spalin i wprowadzał konsumentów w błąd, twierdząc, że jego pojazdy są przyjazne środowisku. Dlatego też w styczniu 2020 UOKiK nałożył na spółkę Volkswagen Group Polska ponad 120 mln zł kary. Była to najwyższa w historii UOKiK sankcja za naruszenie zbiorowych interesów konsumentów.

Mechanizm Dieselgate

Urząd antymonopolowy, w uzasadnieniu do nałożonej na importera kary, zwracał uwagę, że koncern Volkswagen stosował w samochodach marek: Volkswagen, Audi, Seat i Skoda produkowanych po 2008 r. oprogramowanie do sterowania silnikiem EA 189 EU 5. W warunkach testowych pozwalało ono zaniżać wartość emisji tlenków azotu. To oprogramowanie rozpoznawało, że samochód znajduje się na stanowisku kontrolnym i obniżało emisję tlenków azotu. Podczas normalnej jazdy była ona wyższa. Wartości te miały znacznie odbiegać od tych deklarowanych konsumentom w materiałach reklamowych i w dokumentach homologacyjnych. Zostali oni więc, zdaniem Urzędu, wprowadzeni w błąd.

UOKiK twierdzi ponadto, że koncern wystosował wytyczne dla dealerów, zgodnie z którymi mieli oni nie uwzględniać zasadnych reklamacji konsumentów związanych z poziomem emisji tlenków azotu. Według informacji przekazanej IBRM Samar w styczniu 2020 roku przez UOKiK, samochodów wyposażonych w feralne oprogramowanie służące do manipulowania wskaźnikami emisji było w Polsce 140 tysięcy.

Konkretne zarzuty

W związku z tym Urząd zarzucił Volkswagenowi:

  1. rozpowszechnianie przez firmę VGP nieprawdziwych informacji w materiałach reklamowych, które sugerowały, że samochody marek Volkswagen, Seat, Skoda i Audi są ekologiczne oraz spełniają wymogi w zakresie emisji tlenków azotu. Trwało to od 2008 do stycznia 2016 roku.
  2. informowanie w świadectwach homologacji oraz w świadectwach zgodności WE o nieprawdziwych parametrach emisji tlenków azotu. Trwało to od 2008 do stycznia 2016 roku.
  3. kierowanie wytycznych do sprzedawców tych samochodów, które sugerowały nieuwzględnianie reklamacji konsumentów, mimo istnienia ewidentnej wady. Trwało to do lutego 2016 r.

Z decyzją UOKiK dotyczącą nałożenia kary od samego początku nie zgadzał się importer, którego przedstawiciele „nie widzą” prawnych podstaw dla nałożonej kary. – W naszej ocenie Urząd wszczął postępowanie przeciwko niewłaściwemu podmiotowi, spółka Volkswagen Group Polska jest bowiem jedynie importerem pojazdów i nie miała żadnej wiedzy o problemie emisji tlenków azotu w silnikach typu EA189. VGP odwołał się od decyzji Urzędu, sprawa zostanie rozstrzygnięta przez niezawisły sąd – mówił IBRM Samar jeszcze w 2020 roku Tomasz Tonder, dyrektor PR & Corporate Affairs Grupy.

Importer podnosił też, że Grupa Volkswagen od 2016 roku prowadziła akcję serwisową związaną z – będącymi przedmiotem postępowania UOKiK – silnikami Diesla EA189. – Koncern skontaktował się z właścicielami aut przypisanych do polskiego rynku, zachęcał także właścicieli samochodów kupionych na rynku wtórnym do weryfikacji numeru VIN na stronach internetowych marek należących do Grupy Volkswagen i wykonania akcji serwisowej, jeśli będzie taka konieczność. Akcja jest oczywiście nieodpłatna. Urząd odpowiedzialny za homologacje potwierdził, że czynności serwisowe nie powodują niekorzystnych zmian w zakresie zużycia paliwa, mocy silnika, momentu obrotowego, czy poziomu hałasu. Chciałbym również podkreślić, że konsumenci w Polsce nie ponieśli żadnej szkody – mówił z kolei tuż po decyzji UOKiK Tomasz Tonder.

Tzw. afera Volkswagena, czyli dieselgate wybuchła we wrześniu 2015 roku. Wtedy to w Stanach Zjednoczonych amerykańska Organizacja Środowiska EPA (Environmental Protection Agency) ogłosiła, że w silnikach Diesla należących do Grupy Volkswagen wykryto oprogramowanie, które miało na celu zafałszowywanie wyników badania spalin. Rozpoznawało ono test emisji szkodliwych substancji i zmieniało działanie silnika tak, by wyniki spełniały normy homologacyjne. Jak wtedy informowano, podczas zwykłej jazdy auta mogły wydzielać nawet czterdzieści razy więcej tlenków azotu. Koncern Volkswagen przyznawał ówcześnie, że na całym świecie może jeździć nawet 11 mln aut z zakwestionowanymi silnikami.

Największa afera w historii VW

Jak przypomina Reuters, skandal Dieselgate wywołał największy kryzys biznesowy w historii Volkswagena, kosztując już niemiecką firmę ponad 34 miliardy dolarów, które firma musiała przeznaczyć na naprawy aut, zasądzone grzywny i koszty obsługi prawne toczących się w tej sprawie procesów. Najświeższym przykładem jest rynek brytyjski, gdzie jak informowała w tym tygodniu wspomniana agencja, w ramach ugody pozasądowej Volkswagen zapłaci 91 tysiącom kierowców odszkodowanie w wysokości 193 mln funtów (242 milinów dolarów). Koncern ponownie przeprosił też klientów w Anglii i Walii zobowiązując się do odbudowy zaufania.

Czytaj też:
Ugoda w sprawie Dieselgate. Volkswagen musi zapłacić fortunę

Źródło: IBRM Samar, VGP, Reuters