Temat niecodziennego wyroku na łamach swojego portalu poruszyli dziennikarze Autokult.pl. Zauważyli, że sprawa, która wzbudza tak duże kontrowersje – a w zasadzie wyrok do niej – dotyczy potrącenie pieszego przez kierowcę, który został skazany na rok więzienia. Linia obrony właściciela pojazdu była prosta – rowerzysta poruszał się po jezdni, kiedy obok niej znajdowała się bezpieczna ścieżka rowerowa.
Wyrok a przepisy
Sąd argumentował swoją decyzję błędnym założeniem, że była tam droga dla rowerów, ale po drugiej stronie jezdni, więc dla ruchu w przeciwnym kierunku. Redaktorzy Autokultu.pl twierdzą, że argumentacja taka wynikała z braku wiedzy na temat drogi rowerowej i rozróżnienia jej od pasa dla rowerów. Ten drugi jest rzeczywiście drogą jednokierunkową, natomiast ścieżka rowerowa, pozwala na poruszanie się w obu kierunkach.
Gdy wyrok trafił do sądu odwoławczego, to w jaki sposób argumentowano jego utrzymanie, było jeszcze bardziej kontrowersyjne: "żaden przepis nie zakazywał poruszania się rowerem po drodze publicznej, a konkretnie tej, na której doszło do zdarzenia; nie było na tej drodze znaku zakazu ruchu rowerów".
Argumentacja taka nijak ma się do przepisów, które w art. 33. 1 prawa o ruchu drogowym brzmią następująco: "Kierujący rowerem lub hulajnogą elektryczną jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeżeli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Kierujący rowerem lub hulajnogą elektryczną, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować pierwszeństwa pieszemu”.
Opinia biegłego
Z kolei biegły taką opinię argumentował w następujący sposób "…nie jest znane miejsce, w którym momencie i gdzie na drogę wyjechał rowerzysta, bo są tam drogi boczne i być może wyjechał poza skrzyżowaniem, tym bardziej mógł nie wiedzieć, że istnieje droga rowerowa…".
Argumentacja sądu i biegłego były ogromnym zaskoczeniem. Autokult.pl porównuje sytuację do wyjazdu z podwórka w teren zabudowany. Przy podobnej interpretacji kierowca mógłby przekroczyć prędkość, bo przecież miałby prawo nie wiedzieć, ze znajduje się w terenie zabudowanym.
Czytaj też:
Głową uderzył w... radiowóz. Pijany rowerzysta nie mógł gorzej „zaparkować”