Milion złotych kary „za opony”. Jak to możliwe? Historia pana Sławomira, który chciał dobrze

Milion złotych kary „za opony”. Jak to możliwe? Historia pana Sławomira, który chciał dobrze

Opony zimowe
Opony zimowe Źródło:Grupa PGD
Czy istnieje realna szansa, by za opony dostać karę w wysokości miliona złotych? Okazuje się, że w naszym kraju tak. Jednak konsekwencje takie nie spotkały kierowcy, który podróżował na zbyt zużytym ogumieniu. Problem pana Sławomira zaczął się od przekazania opon Fundacji Dziedzictwo Suwalszczyzny.

Jak informuje Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw, pracownik Departamentu Ochrony Środowiska Podlaskiego Urzędu Marszałkowskiego nałożył 1 128 604 złote kary małej rodzinnej firmie z Suwałk. Przedsiębiorca z dobrego serca i szlachetnych pobudek przekazał nieodpłatnie opony na stworzenie ekologicznego ogrodu. Jak podsumowują przedstawiciele poszkodowanego, zrujnowało to jego finanse i zdrowie. Historia o której mowa jest wręcz kuriozalna.

Sytuację pana Sławomira BRMiŚP opisuje w następujący sposób: „Pan Sławomir prowadzi swój mały warsztat wulkanizacyjny od 34 lat. Zaczął jeszcze za komuny. Jednak nawet wtedy urzędnicy nie byli tak bezduszni jak teraz. W 2018 roku, do pana Sławomira zgłosił się przedstawiciel Fundacji Dziedzictwo Suwalszczyzny który przedstawiając przedsiębiorcy wizję proekologicznego, permakulturowego ogrodu na terenie zdewastowanym przez bobry, poprosił go o przekazanie używanych opon”.

Alternatywne wykorzystanie opon – nie w naszym kraju

Wszyscy doskonale znamy listę alternatywnych wykorzystań zużytego ogumienia. Wielu miłośników nowoczesnego wzornictwa wykonuje z nich chociażby ozdoby ogrodowe. Wiele firm stosuje je również do zabezpieczania powierzchni. Często stosuje się je jako odboje na przystaniach, czy torach gokartowych, ale także na placach zabaw, czy w ogrodach.

Tego typu zastosowanie starych opon przewiduje nawet rozporządzenie Ministra Środowiska z maja 2015 r. Pan Sławomir, w dobrej wierze, chciał wspomóc działania proekologiczne. Jednak jeszcze przed rozpoczęciem prac ogrodniczych dostał 300 złotych mandatu od kontrolerów z Inspektoratu Ochrony Środowiska, za to, że przekazał opony firmie, która nie posiada zezwolenia na przetwarzanie odpadów.

Z pomocą przedsiębiorcy przyszedł wójt gminy Suwałki, który wydał decyzję w lipcu 2019 r. potwierdzającą, że zgromadzone na nieruchomości opony zostały zebrane w celu modernizacji terenu zdewastowanego przez bobry, jako umocnienie nadbrzeży stawu, są użyteczne i pożyteczne, a więc nie są odpadami. Jednak decyzja ta została zaskarżona do Samorządowego Kolegium Odwoławczego przez Inspektorat Ochrony Środowiska. Skład orzekający przyznał rację wójtowi gminy Suwałki.

Kilka miesięcy później na skutek wznowienia postępowania przed SKO, decyzja została uchylona. Dlatego w październiku 2020 r. wójt gminy Suwałki musiał wydać nową decyzję, nakazującą właścicielce ogrodu usunięcie opon. 28 grudnia 2020 r. opony zostały usunięte przez przedsiębiorcę i przekazane do firmy zajmującej się utylizacją. Wydawało się, że temat został już zamknięty. Jednak nie w tym wypadku.

Drakońska kara

Rok później, 7 grudnia 2021 r. panu Sławomirowi zawalił się świat kiedy otworzył doręczony z Urzędu Marszałkowskiego list. Była w nim decyzja mówiąca o opłatach, jakie winien ponieść w związku ze składowaniem odpadów na prywatnej działce znajdującej się w obszarze chronionym Wigierskiego Parku Narodowego. Nałożona na przedsiębiorcę kara opiewała na 1 128 604 złotych plus odsetki.

Z pomocą przedsiębiorcy ruszył Adam Abramowicz – Rzecznik MŚP wstępując w postępowanie przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Po utrzymaniu decyzji przez SKO rzecznik przystąpił do skargi na tę decyzję do WSA.

Winni bezduszni urzędnicy?

„Jestem zszokowany brakiem dobrej woli ze strony administracji. Szkoda wyrządzona środowisku poprzez przekazanie opon fundacji była znikoma lub żadna. Przedsiębiorca działał w dobrej wierze i nie zdawał sobie sprawy, że może to budzić wątpliwości prawne. Zapłacił mandat i zabrał opony. Czy urzędnik podpisujący decyzję o ponad milionowej karze chociaż przez chwilę pomyślał, że rujnuje życie uczciwemu przedsiębiorcy i jego rodzinie?” – retorycznie pyta, Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.

„Jeżeli uznamy, że urzędnicy mogą nakładać milionowe kary w oderwaniu od zdrowego rozsądku i bez żadnych proporcji co do wagi przewinienia to następni w kolejce do ukarania powinni być rolnicy powszechnie wykorzystujący opony do umacniania pryzm kiszonkowych, żeglarze wykorzystujący opony jako odbojniki, właściciele działek którzy z opon zrobili sobie kwietniki, piaskownice, huśtawki czy urządzili tory gokartowe” – podsumowuje Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw.

Czytaj też:
Październik to najniebezpieczniejszy miesiąc na polskich drogach. Czy w tym roku też zbierze swoje żniwo?

Źródło: Rzecznik MŚP