Parkingowa stłuczka może zdarzyć się każdemu. Chwila nieuwagi, zagapienie się albo zła ocena odległości do innego auta… potem słychać huk, no i stało się. Czasami kończy się na rysach, kiedy indziej pojawiają się wgniecenia.
Kiedy nie ma właściciela
Jeśli w uderzonym aucie siedzi kierowca, sprawa jest prosta. Od razu można się z nim skontaktować, a potem wspólnie zadecydować, czy sprawa skończy się na wręczeniu gotówki, spisaniu oświadczenia czy wezwaniu policji. Ale gdy go nie ma, pojawia się problem. Co zrobić? Wielu kierowców w takiej sytuacji ucieka – co jest nie tylko niezgodne z zasadami dobrego wychowania, ale i po prostu nielegalne i grozi poważnymi konsekwencjami, z regresem od ubezpieczyciela i mandatem na czele. Należy zlokalizować właściciela poszkodowanego samochodu.
Na początku, należy sprawdzić, czy nie ma go w okolicy. Może jest w pobliskim sklepie albo firmie? Gorzej, gdy do stłuczki doszło pod blokiem. Przecież nikt nie będzie dzwonił do dwustu mieszkań i pytał, czyj jest dany samochód.
Pozostaje zostawienie karteczki
To dobre rozwiązanie, ale warto pamiętać o kilku zasadach. Po pierwsze, zrób zdjęcie karteczki za wycieraczką, by w razie kłopotów udowodnić, że rzeczywiście podejmowałeś próby kontaktu z poszkodowanym. Po drugie, zrób też zdjęcie uszkodzeń, które powstały na tamtym samochodzie przy stłuczce – by inny kierowca potem nie próbował na twój koszt naprawić szkód, które powstały na przykład rok wcześniej. Po trzecie, o ile to możliwe zabezpiecz kartkę przed deszczem czy śniegiem (np. włóż ją w foliową „koszulkę”) i porządnie umieść za wycieraczką, by wiatr jej nie zdmuchnął.
O czym jeszcze warto pamiętać? Głęboko odetchnij i spróbuj się nie stresować… najważniejsze, że nic się nikomu nie stało. Poszkodowany może docenić zostawienie na siebie namiaru – świat jest lepszy, gdy ludzie są dla siebie uczciwi!
Czytaj też:
Czy czekać ze zmianą opon na zimówki do pierwszego śniegu?Czytaj też:
Pierwsza stłuczka? Nie szkodzi! Jest sposób na ochronę zniżki