Honda Prelude to nazwa, która szczególnie w latach 90. mocno rozgrzewała umysły i serca fanów motoryzacji. Zależnie od generacji, coupe z Japonii czarowało podnoszonymi reflektorami, układem czterech kół skrętnych czy wysokoobrotowymi silnikami VTEC. Dodajmy do tego sportową sylwetką – przepis na marzenie młodych kierowców gotowy!
20 lat przerwy
Ostatnie egzemplarze Hondy Prelude trafiły do klientów w roku 2001. Od tamtego czasu, firma nie oferowała następcy tego modelu. Średniej wielkości, czteroosobowe coupe nie zostało wprowadzone. Zapewne przede wszystkim ze względu na zmierzch popularności tego typu nadwozi. Ale miłośnicy modelu nie mogli tego przeboleć.
Jeśli jeszcze jacyś zostali, z pewnością ucieszy ich informacja, która pojawiła się na japońskiej stronie Best Car Web i o której donosi portal Motor1.com. Pokazano tam obrazek prezentujący plany Hondy (czyli tak zwaną „mapę drogową”) na najbliższe lata. Widać na nim, że na 2028 rok zaplanowano debiut następców modeli NSX i Prelude. Obydwa te auta mają być okrętami flagowymi marki – i producent zamierza je oferować na całym świecie, a nie tylko na rynku japońskim. Oczywiście, jako że Honda stawia na elektryfikację gamy – i do 2030 roku planuje pokazać 30 nowych modeli na prąd – możemy pożegnać się z kochającym wysokie obroty motorem benzynowym VTEC. Czasy gonienia czerwonego pola na obrotomierzu już minęły. Teraz nadeszły czasy cichego, jednostajnego przyspieszania bez emitowania szkodliwych substancji. Ale nowa Honda Prelude na pewno będzie dała się lubić. Tylko szkoda, że otwierane reflektory już wyszły z mody…
Czytaj też:
400 tys. kilometrów w jeden rok nową Hondą Civic. Japoński kompakt rekordzistaCzytaj też:
Koniec sezonu na jednoślady. W tym roku Polacy kupili ich całe mnóstwo