Nowa norma Euro 7 budzi skrajne emocje. Głównie te negatywne

Nowa norma Euro 7 budzi skrajne emocje. Głównie te negatywne

Spaliny
Spaliny Źródło: Shutterstock / Ralf Geithe
10 listopada Komisja Europejska opublikowała nową propozycję normy Euro 7, która po raz pierwszy dotyczy nie tylko emisji spalin, ale odnosi się też do aut elektrycznych. Opinie na jej temat w zainteresowanych środowiskach są nieraz bardzo skrajne – zauważa Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Wniosek Komisji Europejskiej dotyczący Euro 7, który obejmuje pojazdy osobowe i ciężarowe, ma na celu poprawę jakości powietrza i zdrowia publicznego w UE poprzez dalsze obniżanie emisji zanieczyszczeń pochodzących z transportu drogowego. Jak zaznaczają eksperci SDCM, to znaczący krok w kierunku ambitnych celów polityki klimatycznej, jednak by zapewnić możliwość wdrożenia nowych przepisów muszą zostać spełnione określone punkty harmonogramu, jak również uwzględnione warunki wykonalności technicznej i ekonomicznej. Z poziomem ambicji nie zgadzają się organizacje ekologiczne, które zarzucają Komisji Europejskiej ugięcie się przed lobby producentów pojazdów. Ci ostatni wskazują, że zysk dla środowiska jest bardzo znikomy w stosunku do wzrostu cen samochodów, a podane daty nierealistyczne. Komisja szacuje średni koszt implementacji przepisów dla samochodów osobowych na 90-150 euro, a dla samochodów ciężarowych zakłada kwotę do około 2600 euro.

Producenci części motoryzacyjnych zrzeszeni w organizacji CLEPA wskazują, że założenia są realistyczne i są krokiem naprzód, ale wymagają jak najszybszego doprecyzowania kwestii technicznych, aby móc je właściwie wdrożyć. – Wyważona norma Euro 7 zachęci do innowacji i poprawi jakość powietrza, z korzyścią dla środowiska, konsumentów i przemysłu. Ale musi pozostać realistyczna, w odniesieniu do tego, co jest technicznie osiągalne przy użyciu obecnych technologii i technologii niedalekiej przyszłości – stwierdził Benjamin Krieger, sekretarz generalny CLEPA. Jak dodał, jeżeli zaawansowany silnik spalinowy ma do odegrania rolę w przyszłej mobilności, jego wpływ na środowisko musi być dalej minimalizowany, podobnie jak kontrolowanie emisji z innych źródeł, takich jak hamulce i opony.

Producenci potrzebują czasu

Przemysł motoryzacyjny podkreśla znaczenie czasu potrzebnego mu do opracowania i wprowadzenia nowych technologii Euro 7, a także tego niezbędnego na ukończenie procesu legislacyjnego. – Należy pamiętać, że propozycje Komisji czekają teraz na akceptację ze strony Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich. Zakłada się, że norma Euro 7 ma zacząć obowiązywać dla samochodów osobowych od 1 lipca 2025 r., a dla samochodów ciężarowych od 1 lipca 2027 r. – mówi Tomasz Bęben, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, członek zarządu CLEPA.

Przedstawiciele SDCM zwracają uwagę, ze konkretne parametry techniczne badań pojazdów są kluczowymi czynnikami wpływającymi na ogólną surowość nowych przepisów. Parametry te nie są jeszcze znane i zostaną przyjęte w kilku aktach, dlatego prace nad nimi należy jak najszybciej zakończyć, aby umożliwić szybkie wdrożenie normy Euro 7. Konieczny jest okres projektowania i wdrażania wynoszący co najmniej 24 miesiące po sfinalizowaniu wszelkich istotnych przepisów w tym zakresie i to w odniesieniu do pojazdów osobowych. W przypadku pojazdów ciężarowych potrzeba na to co najmniej 36 miesięcy. Nowe przepisy są neutralne pod względem paliwa i technologii – wprowadzają te same wymagania niezależnie od tego, czy pojazd jest napędzany benzyną, olejem napędowym, jest w pełni elektryczny czy zasilany paliwami alternatywnymi. W tym zakresie Komisja proponuje między innymi wprowadzenie pomiaru emisji pyłów z hamulców i opon.

Ostateczna ocena nadejdzie

Normy Euro kojarzone są z emisjami spalin i ich ograniczaniem. W ich najnowszej wersji, wspierając wdrażanie pojazdów elektrycznych, KE zajęła się ustaleniem minimalnej trwałości baterii samochodów elektrycznych. Proponowane wartości to strata nie więcej niż 20 proc. pojemności po 100 tys. km i 30 proc. po 160 tys. km. – Zaproponowane przepisy to kolejny element mający na celu spełnienie wymagań europejskiego Zielonego Ładu. Prace nad ostateczną wersją Euro 7 będą trwały jeszcze jakiś czas i dostarczą zapewne wielu emocji zainteresowanym stronom. Wiele elementów, które na końcu wpłyną na kształt nowej normy, a tym samym na nastroje w motoryzacji, będzie dopiero opracowywanych. Z oceną normy oraz poziomu jej wpływu na motoryzację trzeba będzie jeszcze poczekać – dodaje Tomasz Bęben.

Czytaj też:
Producenci samochodów ostro: Komisja Europejska jest oderwana od rzeczywistości
Czytaj też:
Komisja Europejska zaproponowała nową normę emisji Euro 7

Źródło: SDCM, CLEPA