Czerwony, pomarańczowy, zielony. Układ sygnalizatora świetlnego jest niezmienny od lat i doskonale znany każdemu kierowcy w każdym zakątku świata. A gdyby tak dodać do dobrze znanego układu jeszcze jeden kolor? Proponują to naukowcy z uniwersytetu stanowego w Karolinie Północnej, a sprawę opisuje Moto.pl.
Chodzi o kolor biały
Wprowadzenie nowego koloru byłoby możliwe tylko w zaawansowanych technologicznie społeczeństwach. Od samochodów autonomicznych prawdopodobnie nie uciekniemy, a ich wprowadzenie na szerszą skalę to jedynie kwestia czasu. Warto planować już przyszłe rozwiązania technologicznie właśnie pod tym kątem. Jak tłumaczą amerykańscy uczeni, nowatorski sygnalizator zazwyczaj działałby zwyczajnie, wyświetlając dobrze znane sygnały „ludzkim” kierowcom.
Ale samochody autonomiczne wcale nie muszą „patrzeć” na sygnalizatory. Mogą porozumiewać się między sobą, ustalając kolejność i pierwszeństwo przejazdu. „Ustalanie pierwszeństwa przejazdu może odbywać się w czasie rzeczywistym dzięki skomunikowaniu pojazdów z infrastrukturą oraz ze sobą wzajemnie. Resztę zrobią czujniki” – podaje Moto.pl. To pozytywnie wpłynie na płynność ruchu.
Białe światło byłoby dla „żywych” kierowców
Wyświetlałoby się na sygnalizatorze w sytuacji, w której w okolicy danego skrzyżowania znalazłoby się wystarczająco dużo komunikujących się ze sobą pojazdów autonomicznych. Byłby to sygnał dla kierowców innych aut, by podążali za autami autonomicznymi – bo one „wiedziałyby”, że mają pierwszeństwo i można by wtedy bezpiecznie jechać za nimi. Jeśli taki samochód się zatrzyma, musielibyśmy zrobić to samo.
Jak podaje Moto.pl, „skuteczność rozwiązania zależy od proporcji pojazdów autonomicznych i zwykłych. Jeśli będzie ich tylko dziesięć proc., płynność ruchu może poprawić się o około trzy proc., ale w przypadku jednej trzeciej udziału samochodów autonomicznych w całości ruchu płynność wzrośnie o dziesięć i więcej procent”. Istnieją symulacje, w których przepustowość poprawiła się nawet o… 90 proc. Czy tak wygląda przyszłość jazdy w mieście? Bardzo możliwe – ale w Polsce z pewnością jeszcze na to trochę poczekamy…
Czytaj też:
Turcja ma swojego „elektryka”. Zobaczyliśmy, jak powstaje 435-konny Togg
Komentarze