Sukces w męskim świecie: Karolina Pilarczyk o sukcesach w motosporcie
Artykuł sponsorowany

Sukces w męskim świecie: Karolina Pilarczyk o sukcesach w motosporcie

Samochód driftingowy Karoliny Pilarczyk
Samochód driftingowy Karoliny Pilarczyk Źródło:Orion Media
Karolina Pilarczyk to niekwestionowana gwiazda w świecie polskiego motosportu. Podwójna mistrzyni Europy w klasie kobiet i pierwsza kobieta w Polsce, która zaczęła driftować i regularnie startować w zawodach. Jak udało jej się zrealizować marzenia?

Karolina, jesteś mistrzynią – rywalizujesz razem z mężczyznami w najwyższych klasach, jeździsz w zawodach motorsportowych na całym świecie, ale Ty nie od zawsze się tym zajmowałaś, prawda?

Zgadza się. Ja pochodzę z rodziny, która nie ma żadnych tradycji motorsportowych ani motoryzacyjnych. Moja mama jest aktorką, a mój tata jest pasjonatem informatykiem – stąd już o 3 klasy liceum wiedziałam, że będę pracowała dla największej na świecie firmy informatycznej. I tak też się stało. Tak poprowadziłam swoją karierę by trafić do tej firmy i przez w sumie prawie 15 lat pracowałam w sektorze IT.

Kariera w branży IT jednak nie spełniła Twoich oczekiwań.

Dokładnie tak. Kiedy już zdobyłam to, co chciałam, zaczęłam się zastanawiać – co ja robię? Zobaczyłam, że ja nie spełniam marzeń swoich, tylko oczekiwania otoczenia. Pomimo, że spełniałam swoje cele i znajdowałam się w miejscach, w których chciałam, to ja nie czułam się szczęśliwa.

Co zrobiłaś?

Rzuciłam dobrze rozwijającą się karierę w IT i postawiłam wszystko na drifting.

No właśnie wróćmy jednak do początku – wspomniałaś że nie miałaś żadnych tradycji motoryzacyjnych w rodzinie to jak to się stało, że zainteresowałaś się driftingiem?

To było zupełnie przez przypadek. 20 lat temu stereotypy dotyczące kobiet za kierownicą były bardzo mocne. Nie chciałam usłyszeć: „baba za kierownicą”, więc poszłam doszkolić swoje umiejętności na płycie poślizgowej. Tam, jak poczułam ten poślizg i adrenalinę z nim związaną, to stwierdziłam, że mam żyłkę kierowcy rajdowego i chcę zrobić coś więcej i spróbować się w motosporcie.

Tak po prostu?

Tak po prostu, to była myśl. A potem zaczęły się schody. To nie była era Facebooka, Instagramów i innych, mediów które były napompowane informacjami o tym jak zacząć, gdzie jechać i tak dalej. Nie było też takiego łatwego dostępu do osób, które się tym zajmują, więc ciężko było dotrzeć do kogokolwiek, kto mógłby mnie pokierować. Uważam jednak, że myśląc optymistycznie przyciągamy do siebie dobrą energię i okazje. Przez przypadek w tym czasie poznałam kierowcę rajdowego, który też prowadził szkołę rajdową i pokierował mnie dalej – na początek w stronę amatorskich rajdów, ponieważ o driftingu wtedy nie słyszałam.

Jeździłaś w amatorskich rajdach, ścigałaś się na 1/4 mili, a jednak poszłaś w Drifting. Dlaczego?

Bo ja tak naprawdę zakochałam się w poślizgach a nie samochodach. Nawet jak jeździłam w amatorskich rajdach to ciągle zaciągałam hamulec ręczny i wprowadzałam auto w poślizg za co dostawałam od mojego pilota roadbookiem po głowie. Kiedy w 2004 roku Drifting został wprowadzony do Polski to wiedziałam, że jest to moja dyscyplina i chcę to robić.

To był bardzo trudny i chaotyczny czas.

Dlaczego?

Nie miałam pieniędzy, wiedzy i kontaktów. Rodzice uważali to za jakąś fanaberie, więc nie chcieli mi pomóc A zresztą nie są tak bogaci, by we mnie inwestować. Nie wiedziałam za bardzo, co robię a jednak mocno do tego dążyłam. Szukałam sposobu na to, jak zbudować auto, jak pozyskać sponsorów. Bardzo często musiałam zmieniać strategię i zaczynać od nowa.

Ale udało się!

Dokładnie tak! Trwało to kilka lat, ale udało się zbudować auto którym mogłam zacząć konkurować i wygrywać. Po poznaniu mojego obecnego partnera i szefa zespołu oraz konstruktora moich samochodów Mariusza Dziurleja – szliśmy jak burza. Ja organizowałam budżet, a on budował mi maszyny do wygrywania. Zdobyłam mistrzostwo Europy w klasie kobiet i jako pierwsza Europejka wystartowałam w najwyższej lidze światowej – Formuła Drift, wielokrotnie stawałam na podium z mężczyznami.

Karolina Pilarczyk

Obecnie jeżdżę jednym z najbardziej rozpoznawalnych samochodów driftingowych o mocy prawie 1000 koni mechanicznych, w kolorze fuksji.

Twoi rodzice muszą być z ciebie dumni.

Pewnie w jakimś stopniu są, ale też się śmieje, że jestem ich rozczarowaniem. Byłam idealną córeczką – w podstawówce czerwone paski na świadectwach, potem najlepsze liceum w Polsce, jedne studia, drugie studia, zaczęłam robić doktorat, pięłam się na szczeblach kariery w korporacji. Brakowało domu w Konstancinie pod Warszawą, męża biznesmena, dwójki dzieci, psa i kota. Zdriftowałam im z tej ścieżki z czego nie byli zadowoleni, co przez wiele lat mi artykułowali.

A jednak to zrobiłaś.

Oczywiście! Przecież to moje życie i to ja mam robić to co daje mi szczęście.

Weszłaś w męski świat, który wydawałoby się, że nie jest dla kobiet. Robisz coś wbrew oczekiwaniom Twojego najbliższego otoczenia, ale to daje Ci szczęście. Co byś powiedziała innym kobietom?

Żeby zawalczyły o siebie. Uwierzyły w siebie. Nie pozwoliły, by je wepchnięto w szufladki i narzucano im jak mają żyć. Niech nie starają się dopasować do innych – znajdą się ludzie, którzy pokochają je za to jakimi są a one dzięki temu będą mogły się realizować. I nie ma rzeczy niemożliwych – no risk no fun – a jak coś nie wyjdzie, to przecież świat się nie zawali, tylko należy spróbować ponownie, w inny sposób. Jestem najlepszym przykładem, że można osiągnąć sukces bez wsparcia kogokolwiek, bez kontaktów i zaczynając z pustym portfelem. Liczy się pasja, cierpliwość i konsekwentne dążenie do celu.

Źródło: Orion Media