Krzysztof Hołowczyc 18 lipca udzielił wywiadu portalowi "natemat.pl", w którym wypowiedział się na temat tragicznego wypadku w Krakowie. Stwierdził wówczas, że wpływ na całe zdarzenie mógł mieć pieszy, który jest widoczny na nagraniu z miejskiego monitoringu.
Kierowca przestraszył się pieszego
„Po obejrzeniu zdjęć wydaje mi się, że kierowca, który prowadził samochód, zwyczajnie przestraszył się pieszego. Bardzo gwałtownie zareagował, czyli uderzył w hamulec. Wtedy nastąpiła szybka utrata przyczepności. Przynajmniej tak to wyglądało, kiedy auto zaczęło sunąć bokiem. Wtedy jakakolwiek kontrola nad tym pojazdem już się skończyła” – komentował w „natemat.pl” słynny kierowca rajdowy.
Wypowiedź ta wywołała burze złośliwych komentarzy, zwłaszcza gdy na jaw wyszły informację, że kierowca, który prowadził Renault, był pod wpływem alkoholu (2,3 promila we krwi).
Hołowczyc wyjaśnia
Teraz kierowca rajdowy w oświadczeniu postanowił odnieść się do tych komentarzy. Podkreśla, że nie wini pieszego, ani nie broni kierowcy.
„W dialogu publicznym pojawiło się wiele nieprawdziwych informacji wywołanych przez „clickbait’owe” media o tym, że winię pieszego i bronię kierowcy. Jest to nieprawda. Nie czuje się niczyim obrońcą ani oskarżycielem w sprawie. Wywiad był wyłącznie moją subiektywną, techniczną opinią na temat nagrania, jakie widziałem tuż po tragedii” – tłumaczył rajdowy mistrz Europy.
„Chciałbym zaznaczyć, że nie ma i nigdy nie było zgody na jazdę pod wpływem alkoholu i środków odurzających – to fundamentalna zasada bezpieczeństwa ruchu drogowego, niestety przez wielu nieprzestrzegana. I należy pamiętać o tym, że niezależnie od okoliczności, śmierć czterech młodych osób to ogromna tragedia”. – dodał „Hołek”.
Nie tylko alkohol, ale i nadmierna prędkość
Śledczy cały czas pracują nad sprawą. Prokurator Rafał Babiński, szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie, przekazał informację, że kierowca Megane RS naruszył szereg zasad, w tym przejeżdżanie na czerwonym świetle przez skrzyżowania oraz niedostosowanie prędkości do panujących warunków. W miejscu, gdzie było ograniczenie prędkości do 40 km/h, wstępne oceny wskazują, że przekroczył o trzy, a nawet więcej, dopuszczalną prędkość.
Czytaj też:
Tymczasowe mPrawo jazdy. Znamy datę wprowadzenia nowej funkcjonalnościCzytaj też:
Nielegalne wyścigi w Krakowie. Po wypadku na Moście Dębnickim policjanci nie mają litości