W pierwszej połowie sierpnia, w okolicy Oświęcimia, miał miejsce wypadek o niezwykle wstrząsającym przebiegu. Trzech młodych mężczyzn, którzy pędzili przez niewielką miejscowość charakterystycznym, żółtym samochodem osobowym, zderzyło się z betonowym mostkiem i słupem elektrycznym.
Pojazd dachował – informowała „Gazeta Wyborcza”.
Na liczniku mieli zawrotne 127 km na godz.
Rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie w rozmowie z redakcją gazety mówiła, że auto wypadło z drogi na łuku.
Mężczyźni mieli feralnego dnia jechać 127 km na godz. – opisuje „GW”. I właśnie to była bezpośrednia przyczyna okropnego finału – redakcja powołuje się tu na komentarz udzielony przez prokuratora Mariusza Słomkę z Oświęcimia.
Zginęli wszyscy uczestnicy zdarzenia – kierowca, w wieku 21 lat i pasażerowie, w wieku 17- i 23 lat. Nie byli pod wpływem środków zmieniających świadomość.
Jechali o blisko 80 km na godz. więcej, niż powinni
Warto podkreślić, że w miejscu, gdzie doszło do zdarzenia, obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km na godz. Po opuszczeniu jezdni samochód miał mieć jednak na liczniku niemal o 80 km więcej.
Sprawa została zakończona. To dlatego, że „sprawca wypadku był jego ofiarą i zmarł” – cytuje Prokuraturę Rejonową „GW”.
Czytaj też:
Nieobowiązkowa, ale warto ją mieć. Co powinniśmy spakować do apteczki samochodowej?Czytaj też:
Pociąg zderzył się z ciężarówką. Dziewiętnaście osób rannych, jedna nie żyje