Ceny samochodów rosną, a jednak rynek nie maleje. Na dodatek, jak wynika z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego, już ponad 26 proc. Polaków kupuje samochody z segmentu premium, czyli najdroższe i najbardziej prestiżowe.
Jak czytamy w raporcie, średnia cena samochodu nowego rosła cztery miesiące z rzędu, aż w przekroczyła 180 tys. zł. Dokładnie w czerwcu 2024 roku osiągnęła 181 586 zł. Dwa fakty wpływają na to, że tak się dzieje, po pierwsze ogólny wzrost cen, a po drugie bogacenie się społeczeństwa.
Podwyżka kontrolowana
Jak ma się sytuacja względem ubiegłego roku? Z danych IBRM Samar wynika, że rok do roku wzrost cen wyniósł 6 proc. Eksperci przestrzegają, że wkrótce ceny wzrosną, a w 2025 roku staną się radykalnie wyższe.
Jeśli chodzi o statystyki, mamy do czynienia z pewnym paradoksem. Cena na koniec czerwca była, jak wspomnieliśmy, równa 181 586 zł. To ledwie o 3,4 proc. więcej niż na koniec czerwca ubiegłego roku. Tymczasem eksperci policzyli, że samochody cenników zdrożały zaledwie o 1,5 proc. (w katalogach). Realna wyższa cena auta wynika więc z danych z rejestracji, a kupujemy auta droższe.
Kupujemy więcej samochodów premium, na koniec lipca już ponad 26 proc. Ten segment kosztuje radykalnie więcej. Za auta Audi, BMW, Mercedesa-Benza, Volvo, Lexusa i innych płacimy ok. 300 tys. zł.
Popularne za prawie 150 tys. zł sztuka
Analitycy z IBRM Samar przyznają, że wzrost cen odpowiada inflacji. Z kolei marki popularne kosztują już średnio 145 586 zł. Przewidywania, że cena popularnego auta przekroczy 150 tys. zł graniczy już wg analityków z pewnością. Na jej wzrost będzie też miał wpływ nowy limit emisji, który zwiększy cenę auta.
Jak wynika z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, w lipcu auta sprzedawały się gorzej niż w czerwcu, co można wyjaśnić wakacjami, ale znacznie lepiej niż w lipcu 2023 roku.
Czytaj też:
Polscy przedsiębiorcy w salonach ograniczają zakupy. To niepokojący sygnałCzytaj też:
Polacy na zakupach. W salonach rządzi jedna marka