Zinedine Zidane miał stłuczkę. Reakcja pokrzywdzonego: bezcenna
Zinedine Zidane jest dobrym kierowcą, ale – jak się okazuje – czasami bywa rozkojarzony. Tak właśnie było, kiedy jechał na trening Królewskich do ośrodka Valdebebas. Po zjeździe z autostrady, na rondzie, Zinedine nie zauważył auta, które zatrzymało się przed wjazdem na nie. Uderzył więc w samochód.
Nic nikomu się nie stało, tylko dwa samochody zostały lekko pokiereszowane. Kierowca tego, w który uderzył Zidane, to Ignacio Fernandez, właściciel sklepu z meblami. Oczywiście natychmiast poznał słynnego trenera i wdał się z nim w pogawędkę.
„Kiedy tylko go zobaczyłem, to rozpoznałem, kim jest. Powiedziałem, że wolałbym poznać się z nim w innych okolicznościach” – relacjonował Fernandez. – „Jestem ubezpieczony, więc nie obawiałem się o to, że będę musiał za coś płacić, poza tym kolizja nie była moją winą”.
Kierowcy – Zinedine Zidane i Ignacio Fernandez – umówili się, że resztę formalności załatwią przez telefon. „Dałem swój numer, a on mnie, ale podejrzewam, że to nie jego telefon, tylko prawnika. Na koniec zaproponowałem, żebyśmy po prostu zamienili się na auta w ramach rekompensaty. Było dużo śmiechu, ale ostatecznie tak się nie stało. Kiedy zaproponowałem wspólne zdjęcie, bo przecież nikt by mi nie uwierzył, że miałem stłuczkę z trenerem Realu, ten zgodził się bez problemu”.
Jak się okazuje, są stłuczki, w których poszkodowani są szczęśliwi...