Mandat zapłaci właściciel samochodu. Czy czeka nas rewolucja w przepisach drogowych?
Resort pracuje nad zmianą w przepisach drogowych. Chce, żeby mandaty za za wysoką prędkość, zarejestrowane przez fotoradary, płacili właściciele. Wg Ministerstwa Infrastruktury to sprawi, że będzie je łatwiej ściągnąć.
Jak czytamy w „Dzienniku Gazecie Prawnej” wg Inspekcji Transportu Drogowego obecny sposób zatwierdzania mandatów jest przestarzały, nieskuteczny, skomplikowany i kosztowny. Tak stwierdził w wywiadzie dla „DGP” Alvin Gajadhur, Główny Inspektor Transportu Drogowego.
Jak system działa teraz? Kierowcy, który przekracza prędkość, fotoradar robi zdjęcie. Wezwanie otrzymuje właściciel pojazdu, który ma wskazać kierowcę. Jeśli tego nie zrobi, naraża się na karę. Procedury są skomplikowane i długotrwałe, a właściciele i kierowcy (najczęściej to te same osoby), robią wszystko, by uniknąć odpowiedzialności.
Wg nowego pomysłu wezwanie do wskazania kierowcy też byłoby kierowane do właściciela samochodu. Ale właściciel miałby 14 dni na na udzielenie odpowiedzi, a po upływie tego terminu sam dostawałby karę administracyjną (nawet wyższą niż mandat). Nie byłoby punktów karnych, spraw sądowych i komplikacji proceduralnych.
– System faktycznie trzeba usprawnić – powiedział w rozmowie z „DGP” Rafał Weber, wiceminister infrastruktury.
Ściągalność mandatów z fotoradarów wynosi zaledwie 45 proc. Reszta winowajców unika kary.
Jak miałyby się nowe przepisy do wypożyczalni samochodów, aut w leasingu, carsharingu (wypożyczanie na minuty) oraz innych form właśności, których jest bardzo dużo (chociażby abonament), na razie nie wiadomo.