Szalony pościg za Maserati na ulicach Warszawy. 2 policjantów rannych, rozbitych 6 aut

Dodano:
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Facebook / Śląska Policja
Wydawałoby się, że po tragedii w Krakowie, w której zginęło 4 młodych mężczyzn, takie historie nie będą się więcej przytrafiać, a przynajmniej minie pewien czas, aż Polacy zdążą ochłonąć. Nic bardziej mylnego, drogowi piraci nie odpuszczają ani na sekundę. Dowodem weekendowa historia z Warszawy.

Mordercze wyczyny piratów drogowych w Polsce zaczynają przypominać strzelaniny w amerykańskich szkołach. Im jest ich więcej... tym jest ich więcej. Efekt kuli śniegowej jest nie dość, że widoczny, to nasila się.

Jeden, drugi, teraz trzeci

Po tragedii w Krakowie, w której Patryk Peretti prowadził Renault Mégane RS pod wpływem alkoholu (2,3 promila) i jadąc ok. 160 km/h w obszarze zabudowanym zabił siebie i trzech kolegów przyszła informacja o kierowcy BMW z Łodzi, który prowadząc ponad 250 km/h doprowadził do tragedii na autostradzie A1. W wyniku szaleńczej jazdy Sebastiana Majtczaka żywcem spłonęła rodzina: rodzice i ich 5-letnie dziecko. Sprawca zbiegł z kraju, ale został zatrzymany w Dubaju.

W miniony weekend w Warszawie doszło do pościgu za kierowcą Maserati. Ekskluzywny włoski wóz został namierzony na ul. Jagiellońskiej. Była godzina 12:15 w sobotę, kiedy policjanci Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji postanowili zatrzymać jego kierowcę do kontroli. Kierujący Maserati zaczął uciekać.

Jak przekazał Polskiej Agencji Prasowej sierż. szt. Rafał Markiewicz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji „policjanci po pościgu zatrzymali kierowcę Maserati. Mężczyzna uszkodził dwa radiowozy oraz cztery inne auta. Rannych zostało dwóch policjantów”.

Ostatnia informacja: kierowca Maserati miał 2,5 promila.

Źródło: PAP
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...