Dlaczego świat oszalał na punkcie Suzuki Jimny'ego?

Dlaczego świat oszalał na punkcie Suzuki Jimny'ego?

Suzuki Jimny
Suzuki Jimny Źródło: Suzuki
Na ten samochód w salonie trzeba czekać wiele miesięcy, niemal rok. Szybciej można stać się posiadaczem dowolnego, dużo bardziej prestiżowego i droższego auta. A jednak to Suzuki Jimny stał się przedmiotem pożądania. Oto 5 najważniejszych powodów.

Fenomen tego małego i niedrogiego (cennik startuje od 67 900 zł) samochodu może się wydawać niezrozumiały. To przecież kolejna już generacja auta, które po drogach i bezdrożach jeździ od pół wieku. Pierwsze Jimny pojawiły się w latach 70. XX wieku. Ostatnia generacja wizualnie aż tak bardzo się od niej nie różni.

Niektórzy nowego Jimny pieszczotliwie nazywają „małą Klasą G” (od Gelendy Mercedesa) to ze względu na stylizację. Inni wskazują na dodany do palety jaskrawy żółty lakier. Cokolwiek nie powiedzieć, auto budzi ogromne emocje, nazywane jest kultowym, a świat nie nadąża z komplementami. Niektórzy w nich nawet przesadzają, tak jak jurorzy nagrody World Car of the Year, którzy przyznali Jimny’emu nagrodę „Światowego samochodu miejskiego 2019”, chcąc jakoś go uhonorować. Trafili kulą w płot, bo Jimny jest jaki jest, ale na pewno nie miejski. W Suzuki musieli się cieszyć, ale też mieć kupę śmiechu.

W czym tkwi tajemnica Jimny’ego? Postanowiliśmy wskazać pięć punktów, które wydają nam się kluczowe dla jego popularności. Oto one:

1. Wygląd. Inny niż wszystkie
Chociaż to terenówka, to dla wielu właśnie design jest kluczowy. Jimny – jak już napisaliśmy – nazywany jest „małą Klasą G” (tyle tylko, że za kultowego Mercedesa można kupić 6-7 Jimnych). Pudełkowaty kształt, wyróżniająca się sylwetka, oto auto inne od rzeszy podobnych do siebie SUV-ów i crossoverów, banalnych do bólu i tak nudnych i nie budzących emocji, że aż nie chce się na nie wydawać pieniędzy. Nawet koło zapasowe na tylnej klapie pokazuje, że nie ma się do czynienia z kolejnym udawanym autem terenowym, ale prawdziwym pojazdem na bezdroża. A takich jest coraz mniej.

2. Autentyczność. Potrafi w terenie
Jimny nie jest crossoverem, ani małym SUV-em. To pojazd, który niczego nie udaje. Nadaje się do pracy w kamieniołomach, piaskowniach, na wielkich budowach i w lasach. Może być pomalowany na kolor Kinetic Yellow, żeby było go z daleka widać. Może być zielony, by sprawdzał się dla myśliwych. Został zbudowany na ramie, nie ma nadwozia samonośnego. To oznacza, że jest prosty, sztywny i mocny. Wjedzie wszędzie i wszędzie da się w nim otworzyć drzwi. Ważny jest też układ przeniesienia napędu, z dołączaną osią przednią i biegami 4L.

3. Wielkość. Mały, ale małe jest piękne
Jimny jest mały. Długość nadwozia sięga zaledwie 3,5 m. To oznacza, że łatwo nim manewrować i parkować. W środku zmieszczą się 4 osoby, ale wówczas bagażnik będzie miał symboliczne 85 l. Jeśli jednak złoży się oparcia (kosztem dwóch miejsc), pojemność rośnie do 377 l. To nie jest samochód rodzinny, ale są tacy, którzy nie poszukują takich, a wielkość ma dla nich drugorzędne znaczenie.

4. Trwałość. Nie do zajechania
Poprzednią generację Jimny’ego napędzał silnik 1,3 litra. Obecną motor 1,5 litra, ale wolnossący. To rzadkość. Na szczęście zdecydowano się na silnik bez turbosprężarki. Każdy wie, że taka jednostka jest trwalsza, niezawodna i odporna na kurz i wilgoć. Na dodatek oszczędna. Moc silnika to 102 KM (ma 4 cylindry). A Jimny jest przecież lekki, wyjściowo waży jedynie 1090 kg, mimo ramy i terenowych dodatków.

5. Cena. Radocha za rozsądne pieniądze
Suzuki specjalizuje się w produkcji aut prostych i niedrogich. Taki też jest Jimny. Cennik startuje od 67 900 zł. Za to dostaje się samochód, który nie jest królem autostrad (prędkość maksymalna to zaledwie 140 km/h), ale za to – dzięki konstrukcji zawieszenia, prześwitowi i zdolnościom terenowym – jest królem bezdroży i przede wszystkim wyróżnia się z tłumu. Konia z rzędem temu, kto za taką sumę zrobi równie duże wrażenie, co zasiadając za kierownicą Jimny’ego.

Źródło: Suzuki