Tym samym Honda e będzie pierwszym pojazdem z kamerami zamiast lusterek, ponieważ w niedawno wprowadzonym na rynek Audi e-Tronie podobny system należy do wyposażenia dodatkowego. W standardzie w elektrycznym SUV-ie Audi lusterka są tradycyjne.
Skąd decyzja Hondy? Chodzi przede wszystkim o wygląd, choć nie tylko. Według przedstawicieli firmy rozwiązanie to „wnosi nową jakość w zakresie stylizacji, bezpieczeństwa, aerodynamiki i podkreśla wyjątkowość modelu”.
Nowy system zastępuje konwencjonalne lusterka boczne niewielkimi kamerami, przekazującymi obraz na żywo do dwóch sześciocalowych ekranów wewnątrz pojazdu. Ekrany umiejscowione zostały na przeciwległych końcach deski rozdzielczej, aby zapewnić kierowcy jak najlepszą ergonomię i naturalną kontrolę stref za autem.
Wizualnie system wpływa na futurystyczną, czystą i prostą sylwetkę samochodu, uzupełnia całkowicie wtopione w powierzchnię szyb słupki A i chowane w drzwiach klamki, które także znajdą się w aucie seryjnym. W przeciwieństwie do konwencjonalnych lusterek, kamery nie wystają poza obrys szerokości samochodu, który w najdalszych punktach stanowić będą nadkola.
Poza efektem stylistycznym lepsza więc będzie aerodynamika. To ważne, ponieważ mamy do czynienia z autem elektrycznym. Kompaktowe kamery pozwoliły zmniejszyć opory powietrza o około 90 proc. w porównaniu do konwencjonalnych lusterek bocznych. Wskaźniki aerodynamiczne całego pojazdu zmalały dzięki temu o około 3,8 proc. Przy wyższych prędkościach szum wiatru będzie mniej dokuczliwy.
Czytaj też:
Minimalizm Hondy. Swojej nowości dali najkrótszą możliwą nazwę