Land Rover delikatnie podgrzewa atmosferę wokół auta, które miało zniknąć z rynku, ale jednak pojawi się w nowej wersji. Oficjalna premiera planowana jest na wrzesień, światowy debiut ma mieć miejsca w czasie salonu motoryzacyjnego we Frankfurcie (12-22 września).
Na Goodwood Festival of Speed Land Rover pokazał zamaskowane auto. Zresztą jego zdjęć w kamuflarzu jest więcej, sporo egzemplarzy testowanych jest w Afryce. Fani namierzania prototypów nie mają więc żadnego problemu, żeby zlokalizować auto.
Jednak sylwetka pozostaje tajemnicą. A może raczej pozostawała, bo udało się zrobić zdjęcie wyświetlone na panelu centralnym ciekłokrystalicznego ekranu. Kształt udowadnia, że Land Rover poszedł w ślady Suzuki i Mercedesa. Obie firmy nie zrezygnowały z pudełkowatych form swoich terenówek – Jimny’ego i Klasy G. Zmęczeni SUV-ami wielbiciele „prawdziwego 4x4” wciąż mają w czym wybierać. I to zarówno jeśli nie chcą płacić dużo (Jimny), jak i jeśli mają grube portfele (Klasa G).
Wracając do Defendera, będzie pudełkowaty, będzie miał koło zapasowe na tylnej klapie i masywne nadkola. Będzie wolną, ale pracowitą i niezniszczalną terenówką. Brytyjskie media donoszą, że wóz, który będzie produkowany w nowo uruchomionej fabryce JLR na Słowacji, będzie miał kilka wersji. Krótszą, dłuższą, ze zdejmowanym dachem i być może pojawi się jako pick-up.
Pozostaje czekać do jesieni.
Czytaj też:
Kociak, czyli testujemy Jaguara E-Pace’a