Przed Wszystkich Świętych policja tradycyjnie ostrzega i przeprowadza akcję „Znicz”. Nie ma jednak w Polsce drugiego takiego święta, podczas którego stajemy się mobilni na niespotykaną na co dzień skalę. Dlatego liczba kolizji i wypadków rośnie. Jak się jednak okazuje nie na wszystkich drogach w tym samym stopniu.
W ubiegłym roku w świąteczne dni na polskich drogach (w ciągu pięciu dni) doszło do 408 wypadków, w których zginęło 50 osób, a 502 zostało ranne. Przeprowadzone przez policjantów badania stanu trzeźwości pozwoliły na wyeliminowanie z ruchu 1299 nietrzeźwych kierujących. W stosunku do 2017 roku odnotowano znacznie mniej zdarzeń drogowych, bo aż o 70 mniej. Było też mniej rannych (o 49). Jednak w najtragiczniejszej statystyce było gorzej i to dużo gorzej. Zginęło o 7 osób więcej.
Jeśli chodzi o drogi, to badanie porównawcze przeprowadził system Yanosik. Okazuje się, że o ile liczba zdarzeń rośnie (o ok. 20 proc.), w porównaniu z innymi tłocznymi na drogach weekendami, to nie wszędzie tak samo.
Najbardziej bezpieczne okazują się być autostrady. Liczba zdarzeń na tych drogach jest mniejsza o 11 proc. od przeciętnej. Także drogi wojewódzkie i krajowe są nieznacznie bezpieczniejsze – odpowiednio o 5 i 1 proc.
Wzrasta za to liczba zdarzeń na drogach ekspresowych i gminnych. A najbardziej niebezpieczne stają się we Wszystkich Świętych drogi powiatowe. Wniosek jest jeden: uważajmy na wszystkich, ale na tych ostatnich zdecydowanie bardziej.
Czytaj też:
Powstanie czwarty największy koncern samochodowy świata