MotoFocus.pl przygotował ankietę, na którą odpowiedzi udzieliło 700 uczestników. Właściciele warsztatów samochodowych są w fatalnym nastroju. Średnia odpowiedzi na podstawowe pytanie, jakie są skutki epidemii koronawirusa dla działalności warsztatu, wyniosła 7,2 (skala odpowiedzi wynosiła od 1 – nie odczuwam w żaden sposób do 10 – odczuwam w bardzo dużym stopniu). Aż 25 proc. ankietowanych zaznaczyło 10.
Kolejne pytania tylko potwierdziły słabą sytuację. Tylko 6,7 proc. warsztatów nie dotknął spadek liczby klientów w związku z koronawirusem. Aż 50 proc. warsztatów straciło połowę klientów.
Ponieważ dystrybutorzy części wciąż działają, póki co warsztaty (80 proc.) nie mają problemów z zaopatrzeniem i dostępnością części.
Jednak jeśli chodzi o przewidywanie przeszłości, właściciele warsztatów są pesymistami. Już teraz 50 proc. odczuwa wyraźne spowolnienie, a aż niemal 30 proc. określa stan obecny jako „walkę o przetrwanie”. To dlatego aż 75 proc. zamierza oszczędzać, ciąć koszty i zwalniać pracowników.
Jeśli chodzi o wzrost cen, to ankietowani uważają, że jest on nieunikniony. Usługi i części podrożeją, przy jednoczesnym ograniczeniu inwestycji w rozwój i szkolenia.
Czytaj też:
Branża motoryzacyjna: rządzie pomóż! Albo nie będzie czego ratować