Nie wiadomo, ile osób straci pracę i ile firm z branży motoryzacyjnej upadnie. Wiadomo, że cała branża odpowiada za 4,9 proc. polskiego PKB, 2,6 mln miejsc pracy i 5,4 proc. eksportu. To oznacza, że stanowi jeden z najistotniejszych sektorów gospodarki.
Tymczasem, w związku ze światową pandemią koronawirusa, polski sektor motoryzacyjny może utracić co najmniej 1,4 mld zł, a w najgorszym scenariuszu 7,5 mld zł wartości dodanej w 2020 roku – jak zbadała renomowana firma doradcza i audytorska Ernst & Young.
Pomiędzy 1,4 mld, a 7,5 mld jest jednak spora różnica. Wg EY wielkość strat zależna będzie od scenariusza rozprzestrzeniania się epidemii w Polsce oraz skuteczności podjętych działań zaradczych. Tych scenariuszy jest kilka – od optymistycznych, po pesymistyczne – a wstępne kalkulacje ekspertów oparte zostały na danych i obserwacjach w ciągu pierwszych 3 tygodni rozwoju COVID-19 w Polsce.
Oszacowali oni, że wartość dodana sektora motoryzacyjnego dla gospodarki w 2020 roku w scenariuszu bazowym wynosiłaby 113,8 mld zł. Po aktualizacji wartości dodanej poszczególnych sektorów dokonanej na podstawie zrewidowanej prognozy wzrostu PKB na 2020 rok oszacowano, że – w zależności od tempa wzrostu gospodarczego – w sektorze motoryzacyjnym może ona wynieść od 106,3 mld zł do 112,4 mld zł.
– Ze względu na zmniejszenie popytu na samochody wśród odbiorców oraz braki dostaw części motoryzacyjnych produkowanych w rejonach najmocniej dotkniętych epidemią koronawirusa (Chiny, Włochy), międzynarodowi producenci pojazdów działający w Polsce już w pierwszej połowie marca ograniczyli lub wstrzymali pracę swoich fabryk. Równocześnie działania te pociągnęły za sobą decyzje o czasowym zawieszeniu pracy w zakładach produkujących podzespoły dla zamkniętych fabryk. Co więcej, ponad 70 proc. polskiej wartości dodanej z produkcji samochodów, naczep i przyczep oraz części trafia na rynki zagraniczne, głównie do Niemiec i Włoch – mówi Michał Lesiuk, partner EY, lidera działu doradztwa dla branży motoryzacyjnej w Polsce.
Skutki epidemii koronawirusa dotykają nie tylko producentów samochodów, ale również sektora handlu i napraw pojazdów. Zgodnie z informacjami pozyskanymi przez EY od 6 czołowych dealerów, ruch klientów w salonach samochodowych w trzecim tygodniu marca był znikomy, a z usług serwisowych korzystało o ok. 40-50 proc. klientów mniej niż zwyczajowo w tym samym okresie. Nie oznacza to jednak, że brak sprzedaży w kilku tygodniach marca i kwietnia proporcjonalnie wpłynie na spadek sprzedaży w całym roku – w pewnym stopniu może nastąpić przesunięcie popytu na kolejne miesiące. Nierealizowanie planów sprzedażowych przez dealerów oraz brak klientów w serwisach w krótkim czasie mogą spowodować problemy z płynnością finansową oraz redukcję zatrudnienia.
– Branża dealerów samochodowych aktywnie reaguje na skutki epidemii na wielu płaszczyznach przygotowując szereg krótkookresowych działań zaradczych. Prowadzone są negocjacje z importerami między innymi na temat wydłużenia okresów płatności czy zmian w planach sprzedażowych. Przygotowywany jest katalog „dobrych praktyk” w zakresie bezpieczeństwa pracowników i klientów oraz działań umożliwiających stabilne funkcjonowanie firm dealerskich w czasach kryzysu wywołanego koronawirusem – mówi Mikołaj Matuszko, menedżer w dziale strategii i operacji EY.
Przypomnijmy ponownie, że sektor motoryzacyjny odpowiada za ok. 4,9 proc. polskiego PKB i 2,6 mln miejsc pracy oraz stanowi 5,4 proc. polskiego eksportu. W polskich fabrykach produkowane są samochody osobowe, ciężarowe, autobusy, przyczepy i naczepy. Polska jest także istotnym wytwórcą części, podzespołów i zespołów dla przemysłu motoryzacyjnego, a w ostatnich latach nasz kraj stał się jednym z ważniejszych producentów komponentów do samochodów elektrycznych.
Czytaj też:
Złodzieje kradną samochody… „na koronawirusa”?!Czytaj też:
Jak wykonać badanie techniczne auta w dobie koronawirusa?