Premiera Astona Martina DB9 odbyła się w 2003 roku na salonie we Frankfurcie (IAA). Ale 20-ste urodziny ikony brytyjskiej motoryzacji to nie jedyny powód, dla którego opisujemy dziś ten model. Drugi związany jest z marzeniami, a dokładnie ich realizacją. Niedawno właścicielem DB9 w Polsce stał się znany dziennikarz i wielki miłośnik motoryzacji Patryk Mikiciuk. Wspominamy historię modelu, a przy okazji opowiadamy z jakimi wyzwaniami musi się zmierzyć nowy właściciel DB9.
Jako coupé lub cabrio
DB9 jest następcą produkowanego w latach 1994-2003 modelu DB7 (skrót DB pochodzi od Davida Browna, właściciela firmy Aston Martin). DB9 coupé zadebiutowało jesienią 2003 roku, a w sprzedaży pojawiło się w 2004 roku. Premiera wersji nadwoziowej cabrio (Volante) odbyła się w styczniu 2004 na samochodowym salonie Detroit Motor Show.
Od strony techniczno-konstrukcyjnej DB9 jest spokrewniony z modelem V12 Vanquish. To z niego pochodzi zmodyfikowany, benzynowy silnik V12 o pojemności 5935 ccm. Motor został stworzony przez Astona przy współpracy z ekipą Ford RVT. 48-zaworowa jednostka w momencie debiutu modelu dysponowała mocą 455 KM. Od 2008 r. generuje moc 476,5 KM i 600 Nm maksymalnego momentu obrotowego, z czego 80 proc. tej wartości jest dostępne przy 1500 obr./min. Silnik V12 oferowany był zarówno z 6-stopniową manualną skrzynią biegów, jak i automatyczną produkcji firmy ZF (także 6-biegową). Napęd w DB9 kierowany jest wyłącznie na tylną oś.
Poza świetnymi osiągami silnika V12 (przyspieszenie 0 do 100 km/h w 4,8 s, prędkość maksymalna 306 km/h) największym atutem napędu DB9 jest rasowy dźwięk widlastej jednostki. Z resztą sami posłuchajcie:
Lekka konstrukcja z idealnym rozdziałem mas
DB9 to pierwszy samochód, który wykorzystywał zaawansowaną technologię spiekania ramy VH Platform. DB9 ma o 25 procent mniejszą masę (1,7 tony) i dwukrotnie większą sztywność od swojego poprzednika – DB7. Idealny międzyosiowy rozdział mas (50:50) w tym modelu doskonale wpływa na zachowanie auta podczas dynamicznego pokonywania zakrętów.
W 2008 roku Aston Martin zdecydował się na pierwszy face lifting DB9. Zwiększono wówczas moc silnika do 476 KM, a we wnętrzu pojawił się charakterystyczny, wielofunkcyjny kluczyk Emotional Control Unit. Kolejną, znacznie większą modernizację w DB9 przeprowadzono w 2010 roku. Pojawił się wówczas nowy zderzak przedni, przeprojektowano grill oraz oświetlenie. Zastosowano wówczas po raz pierwszy w DB9 adaptacyjne zawieszenie, kontrolę ciśnienia w ogumieniu oraz system głośnomówiący Bluetooth. W 2013 roku przeprowadzono kolejny lifting. Oprócz zmian stylistycznych zwiększono moc V12 do 517 KM, a w wyposażeniu seryjnym pojawiły się ceramiczne hamulce.
Bond by się go nie powstydził
Na przestrzeni 13 lat produkcji DB9 oferowany był w kilku wersjach specjalnych, m.in.: GT (540 KM), Last Night (pożegnalnej – 9 szt.) Morning Frost, Carbon Black i Quantum Silver. Ostatnia z wymienionych nawiązywała do srebrnego malowania, w jakim występował DBS Jamesa Bonda w filmie „Quantum of Solace”. DB9 nigdy nie wystąpił w filmie o brytyjskim agencie, ale Aston Martin w 2016 roku oferował go w limitowanej edycji 007 Bond Edition (150 szt.).
Produkcję DB9 w fabryce w Gaydon zakończono po 13 latach. Łącznie na całym świecie sprzedano 16 500 szt., tylko w Europie model ten znalazł ponad 8000 nabywców. Następcą DB9 został DB11, oferowany również z silnikiem V12.
Marzenia są po to, by je spełniać
Nabywcą używanego Astona Martina DB9 został niedawno dziennikarz motoryzacyjny Patryk Mikiciuk. Jak dowiadujemy się z jego kanału na YouTube, Patryk kupił powypadkowe DB9 pochodzące ze szwajcarskiej firmy ubezpieczeniowej. Pojazd z 2006 roku dysponujący niewielkim przebiegiem (87 tys. km) kosztował 17 300 franków. Samochód ma zniszczone przednie zawieszenie (wyrwane prawe przednie koło, pęknięty wahacz z lewej strony), uszkodzone są także drzwi pasażera, tylny błotnik, wszystkie felgi oraz szyba czołowa. Firma ubezpieczeniowa wyceniła naprawę samochodu na kwotę 54 000 franków szwajcarskich.
Dziennikarz informuje widzów, że zdecydował się na zakup powypadkowego DB9 pod wpływem emocji. Samochód ma faktycznie piękny granatowy lakier oraz znajdujące się w idealnym stanie brązowe wnętrze. Warsztat, który podjął się jego naprawy, potwierdził również że auto (poza uszkodzonymi elementami) jest w doskonałym stanie mechanicznym.
Koszt nowych części przekroczył 300 tys. zł
Patryk wyjaśnia widzom kanału, że zdecydował się na zakup i naprawę rozbitego Astona Martina DB9 zakładając, że koszt remontu blacharsko-lakierniczego nie przekroczy wartości używanego auta z tego rocznika znajdującego się w dobrym stanie (ok. 230 tys. zł). Już na początku naprawy plany te zostały poddane dużej próbie, kiedy to otrzymał kosztorys nowych części do DB9 opiewający na kwotę przekraczającą 300 tys. zł (brutto).
Właściciel powypadkowego DB9 jednak się nie poddał. By obniżyć koszty naprawy, zdecydował się na poszukiwanie części z drugiej ręki. To wcale nie było łatwym zadaniem, choćby dlatego, że DB9 nie należy w Polsce do aut popularnych, a części dostępne poza granicami też są kosztowne. Mimo obaw pójście tę drogą okazało się trafnym rozwiązaniem. Nowemu właścicielowi DB9 oraz warsztatowi naprawiającemu samochód udało się już kupić kilka elementów, m.in. błotnik prawy przedni (1230 zł), wahacz prawy przedni (984 zł), zawiasy drzwi – 246 zł, zbiorniczek płynu spryskiwacza szyby – 1230 zł, listwę 615 zł, nadkole – 369 zł, kpl. kół letnich z felgami 19 cali – 3700 zł, felgi 18 cali do opon zimowych – 1200 zł, sterownik komputera – 3500 zł, drzwi prawe przednie – 3500 zł.
Przy odrobinie szczęścia powinno się udać
Koszt dotychczas zgromadzonych używanych części wraz z wysyłką przekroczył kwotę 17 tys. zł. Nie jest on z pewnością ostateczny, gdyż nadal trwają poszukiwania kolejnych elementów. Dotychczasowe wydatki nie obejmują jeszcze kosztów robocizny i materiałów lakierniczych. O tym, ile ostatecznie wyniesie całkowita naprawa powypadkowego DB9, dowiemy się zapewne z kolejnych odcinków na kanale YouTube „Patryk Mikiciuk”. Póki co Patryk i właściciel warsztatu są optymistycznie nastawieni do tego projektu.
Czytaj też:
Nowy Aston Martin Valour. Limitowane dzieło sztuki z silnikiem V12 i... manualemCzytaj też:
SUV Astona Martina w wersji a la Formuła 1. Aż kapie od dodatków