Wyjście z kryzysu możliwe, ale zależne od kilku czynników
Z końcem kwietnia z produkcją ruszyła właśnie fabryka Volkswagena w Poznaniu. W maju do zakładów wrócili pracownicy innych polskich fabryk. To optymistyczny sygnał płynący z rynku motoryzacyjnego. – Większość europejskich producentów również wznowiła prace w maju oraz w czerwcu. Plany może im pokrzyżować kierunek rozwoju pandemii, który wciąż stoi pod znakiem zapytania. Druga fala zachorowań może spowodować kolejny lockdown. Branża motoryzacyjna zastanawia się również, jak będzie wyglądać popyt na nowe samochody, kiedy sytuacja się ustabilizuje – mówi Jacek Grzybowski.
Z badań przeprowadzonych w marcu br. przez Boston Consulting Group na konsumentach z Chin, USA, Włoszech, Francji oraz Wielkiej Brytanii wynika, że 67 proc. z nich nie zmieni planowanych wcześniej wydatków na samochód w perspektywie kolejnych sześciu miesięcy. Co ciekawe, aż 20 proc. z nich zamierza je zwiększyć. Może to wynikać z potrzeby bezpiecznego przemieszczania się – auto to alternatywa dla komunikacji publicznej.
Spadek radykalny
Faktem jest jednak, że sprzedaż nowych aut radykalnie spadła. Dane mówią o 43 proc. spadku sprzedaży w Europie w czasie pięciu miesięcy 2020 roku. Według Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów, liczba zarejestrowanych nowych samochodów osobowych w Europie spadła w maju 2020 roku o 52,3 proc. względem maja 2019 roku i wyniosła 581 161. To dane lepsze niż w kwietniu, kiedy zarejestrowanych samochodów było tylko 270 682. Stowarzyszenie podaje również, że w I kwartale roku popyt spadał o 20 proc. miesięcznie.