Cicho jadące elektryki, auta z ogniwami paliwowymi, hybrydy i hybrydy plug-in są śmiertelnie groźne dla niewidomych, niedosłyszących, niesłyszących, ale także każdego człowieka przemierzającego świat w słuchawkach na uszach. Nie słychać zupełnie nic, poza dźwiękami wydawanymi przez toczące się opony.
Od lat się o tym mówiło, że elektryki są groźne i coś trzeba z tym zrobić. W najbardziej zelektryfikowanym kraju świata, czyli Norwegii, liczba wypadków z udziałem aut na prąd wzrosła o 30 proc. Jedni twierdzą, że to dlatego, że te auta są piekielnie szybkie, inni mówią, że dlatego, że ciche.
Czytaj też:
10 mitów na temat samochodów elektrycznych
Komisja Europejska zdecydowała, że od 1 lipca auta elektryczne będą bezpieczniejsze, ponieważ będą musiały być obowiązkowo wyposażone w system AVAS (Acoustic Vehicle Alerting System). Jest to system, który emituje dźwięk na zewnątrz samochodu podczas jazdy.
Chociaż na początku planowano, żeby system można było wyłączyć (tak już jest w Renault Zoe, Hyundaiu Kona Electric i innych), to ostatecznie zdecydowano, żeby był obowiązkowy, do prędkości 20 km/h. To pomoże uchronić przynajmniej podczas manewrowania, a kierowców elektryków pozbawi przykrego dźwięku przy wyższych prędkościach.
Komisja Europejska nie nakłada obowiązku konkretnego brzmienia, każda marka będzie mogła opracować własny dźwięk. Coś nam się wydaje, że będą dominować brzmienia klasycznych silników V8. Nowe prawe określa za to, że do 20 km/h głośność musi wynosić minimum 56 decybeli, a powyżej 20 km/h nie może być wyższa niż 75 decybeli.
Na razie obowiązek dotyczy aut nowych, ale od 2021 r. AVAS będą musiały mieć wszystkie Samochody elektryczne i hybrydowe rejestrowane w Unii Europejskiej po raz pierwszy. Oznacza to, że system trzeba będzie zamontować także w używanych autach.