O sprawie donosi „Gazeta Wyborcza”. Policja ustaliła, że strzelanina została spowodowana kłótnią kierowców. Sprawca przebywa w areszcie, a ofiara w szpitalu, ale policja nie zna jeszcze wszystkich okoliczności zajścia.
Miało ono miejsce około godziny 14:00 na osiedlu Wygoda. Jeden kierowca zajechał drogę drugiemu. Wynikła z tego sprzeczka, potem kłótnia, a potem jeden kierowca wyciągnął broń i oddał strzał w kierunku drugiego. Policja zatrzymała dwie osoby, 20-letniego mężczyznę i 16-letnią dziewczynę. 20-latek był kierowcą auta, które zajechało drogę drugiemu. I to on strzelał. Został zatrzymany i przebywa w policyjnym areszcie. Jego 16-letnia pasażerka trafiła do policyjnej izby zatrzymań. Mundurowi poszukują trzeciego pasażera tego samochodu. Z kolei ranny kierowca przebywa w szpitalu. Policjanci zajmują się ustaleniem szczegółów zajścia.
Furia na drogach
To, do czego doszło w Białymstoku, to przykład furii drogowej, ekstremalnego przejawu złości drogowej (ang. road rage). Oczywiście jeśli nie było innych okoliczności, poza zwykłym zajechaniem drogi. Psychologowie transportu nie mają wątpliwości, że współczesnych kierowców napędza pośpiech, stres i frustracja. To właśnie te czynniki odpowiadają za przejawy złości drogowej. Ta przybiera różne formy. Najłagodniejszą z nich jest agresywna jazda, kolejną wrogość, a ostateczną furia drogowa.
Złość codzienna
Agresywna jazda – przekraczanie prędkości, wymuszanie pierwszeństwa, wciskanie się, jazda na zderzaku, stawanie się „szeryfem lewego pasa” czy jazda „na trzeciego” – jest w zasadzie codziennością. Wrogość natomiast to o „stopień wyżej”: otwarte działania wobec innych uczestników ruchu, nie tylko innych kierowców, ale także pieszych i rowerzystów. Objawia się słowami (słynne „ty baranie”) i gestami (pukanie w czoło, wygrażanie pięścią, pokazywanie środkowego palca). Wreszcie furia drogowa to bezpośredni fizyczny atak na innego człowieka lub jego pojazd. Niekoniecznie pięściami, ale chociażby własnym pojazdem. To na przykład zajechanie drogi, uderzenie autem w auto, wyjście i nakłanianie do bójki, sama bójka oraz wszelkie inne formy fizycznej agresji z zabójstwem włącznie (w Polsce to rzadkość, ale już w Stanach Zjednoczonych, gdzie można posiadać broń wcale nie).
Jak się okazuje aż 80 proc. kierowców w Polsce co najmniej raz w tygodniu styka się z przejawami agresji drogowej w jednej z jej trzech odmian. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez Instytut Transportu Samochodowego. Naukowcy z ITS odkryli przy tym, że kierowcy w naszym kraju dostrzegają agresję u innych, a nie widzą jej u siebie. Natomiast z danych Unii Europejskiej wynika, że w ciągu miesiąca ma z agresją drogową do czynienia 50 proc. europejskich kierowców (badania przeprowadzono w 18 krajach).
Z danych policyjnych wynika, że 23 proc. wszystkich wypadków w naszym kraju wywołanych jest agresją. Agresja drogowa w swojej najłagodniejszej formie, czyli jako agresywna jazda (przekraczanie prędkości, lekceważenie przepisów) jest główną przyczyną śmierci mężczyzn do 44 roku życia w Polsce!
Coraz więcej tragedii
Natomiast liczba przypadków ostatecznej formy agresji drogowej – furii (przypomnijmy: to fizyczny atak na innego uczestnika ruchu) – rośnie po 7 proc. rocznie w ciągu ostatnich dwóch dekad. Furia jest odpowiedzialna za kilkaset przypadków śmierci każdego roku, jak wynika z badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych. Zajście w Białymstoku było jej przejawem. Czy można być dobrym kierowcą i jednocześnie „niegrzecznym”, czyli agresywnym? Psychologowie transportu przekonują, że nie. Agresywni kierowcy nie cechują się tym, że przeklinają i wygrażają, ale tym, że przekraczają dozwoloną prędkość, źle oceniają odległość i własne umiejętności, a na końcu podejmują złe decyzje.
Czytaj też:
Był tak pijany, że chciał zapłacić za paliwo, którego nie tankował