Warszawa. Egzaminator i kursantka uciekli z miejsca kolizji

Warszawa. Egzaminator i kursantka uciekli z miejsca kolizji

Samochód po kolizji odjechał z jej miejsca prowadzony przez egzaminatora
Samochód po kolizji odjechał z jej miejsca prowadzony przez egzaminatora Źródło: YouTube
Do przedziwnej sytuacji doszło podczas egzaminu na prawo jazdy w Warszawie. Kursantka uderzyła w inne auto. Egzaminator zobaczył co się stało, po czym zajął miejsce za kierownicą, a oboje odjechali.

Kursantka uprawnień zapewne nie uzyskała, ale przykład jaki dał jej egzaminator, nie zasługuje na pochwałę. Zamiast wziąć odpowiedzialność za zdarzenie, po prostu odjechał z jego miejsca. Tyle tylko, że nie wiedział, że wszystko jest nagrywane.

Zanim przeczytacie, co się stało, zobaczcie film.

Film trafił do sieci, ale także do poszkodowanego, którego auto zostało według niego uszkodzone. Ten postanowił zareagować, ale wówczas okazało się, że zaczęły się schody.

Oto jego relacja, którą udostępnił na Facebooku:

„Po zdarzeniu wysłałem maila do WORD-u w tej sprawie, wraz z opisem całej sytuacji, czyli że mam dwóch świadków, film i dokładnie wiem, kto i którym autem to zrobił. Niestety odpowiedzi było brak wiec 7 stycznia udałem się do WORD-u na Bemowie, gdzie pan kierownik powiedział mi, że zna sprawę, ale jego pracownik stwierdził, że nic takiego nie miało miejsca, więc powiedziałem mu, że chciałbym żeby egzaminator powiedział mi to w twarz. Kierownik zawołał egzaminatora, który faktycznie potwierdził, że on wyhamował egzaminowaną przed moim autem „aż mu przód się podniósł w samochodzie”, wiec uznałem, że nie ma o czym z nimi gadać i zadzwoniłem do głównego kierownika WORD-u Warszawa. Ten poprosił mnie o film w dobrej jakości. Po około 2 godzinach oddzwonił do mnie i stwierdził ze „na tym filmie nie widać jednoznacznie kontaktu pojazdów”, wiec olałem cale to towarzystwo i udałem się na komisariat policji, gdzie złożyłem doniesienie. Oczywiście wiedzieli, co robię, bo wszystko opisywałem na swojej stronie facebookowej. Dziś (08 stycznia 2020) około 12 zadzwonił do mnie pan kierownik kierowników i powiedział, że jednak po wnikliwym obejrzeniu filmu widać, że doszło do kontaktu i poczuwają się do winy, i dadzą mi wszystkie dane, jakie potrzebuję, ale po tym, co tam usłyszałem, nie mam ochoty już na żadne polubowne załatwianie sprawy. Oczekuje w tej chwili, że zostanie odebrane prawo egzaminowania temu panu, ponieważ moim zdaniem po takiej akcji nie ma do tego moralnego prawa”.

Jak widać, sprawa ma charakter rozwojowy.

Źródło: Facebook / YouTube