Wszystko odbyło się w ramach kampanii zmierzającej do reelekcji i chwilę po uniewinnieniu w amerykańskim Senacie w sprawie o impeachment. Trump został głównym (honorowym) sędzią podczas corocznej imprezy NASCAR (National Association for Stock Car Auto Racing), która odbywa się na Florydzie, a więc w stanie określanym jako „swing” (gdzie liczba demokratów i republikanów jest mniej więcej podobna).
Trump wylądował swoim Air Force One w pobliżu Daytona International Speedway. Następnie został przewieziony limuzyną prezydencką znaną jako „Bestia” bezpośrednio na tor wyścigowy. Po spotkaniu z obsługą toru i wysłuchaniu krótkiej instrukcji Trump rozpoczął wyścig, polecając kierowcom: „Panowie, uruchomcie silniki!”
Kiedy silniki zostały odpalone, Trump wrócił do limuzyny z żoną Melanią na okrążenie toru, a samochody wyścigowe ruszyły za nim. Niektórzy fani skandowali: „Jeszcze cztery lata”, inni gwizdali i byli zniesmaczeni widowiskiem
Niestety, wyścig się nie udał, krótko po starcie został przełożony na poniedziałek z powodu deszczowej pogody. Donald Trump postanowił kontynuować działania swoich poprzedników. Wyścig Daytona 500 startowali przed nim Ronald Reagan, George H.W. Bush i George W. Bush (sami republikanie).
Floryda jest jednym z niewielu „swing states” w USA, czyli stanów, które przechodzą między demokratami i republikanami w kolejnych wyborach prezydenckich. Ostatnio Trump wygrał na Florydzie, na której ma pola golfowe i dom, który jest obecnie uważany za jego główną rezydencję, w wyścigu z demokratką Hillary Clinton w 2016 roku.
Czytaj też:
Nowa prezydencka limuzyna. Tak będzie wyglądał samochód Trumpa?