Jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna” Ministerstwo Infrastruktury chce zwiększyć kary za niewskazanie kierującego samochodem (lub motocyklem i innym pojazdem), który został sfotografowany przez fotoradar w związku z popełnieniem wykroczenia.
Z informacji periodyku wynika, że najważniejsza zmiana dotyczy kwalifikacji czynu (czyli niewskazania kierowcy). Było to wykroczenie, a stanie się delikt administracyjny.
– Ministerstwo Infrastruktury wraz z Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego analizuje optymalny model procesu nakładania kar na kierowców poruszających się z nadmierną prędkością i stwarzających zagrożenie dla bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego, przy wykorzystaniu urządzeń rejestrujących obraz. Celem zmian legislacyjnych będzie poprawienie efektywności procesu nakładania kar oraz przekonanie kierowców, w tym także cudzoziemców, o nieuchronności kary oraz minimalizacja ryzyka wystąpienia wypadków na drogach –powiedział w „DGP” Szymon Huptyś, rzecznik resortu infrastruktury.
Według nowych przepisów wskazanie osoby kierującej będzie trzeba poprzeć jej podpisem, co dotąd nie było obowiązkiem. Wystarczyły dane. Z drugiej strony za niewskazanie nie dostanie się już mandatu, ale administracyjną karę finansową. A ta ściągana jest natychmiast, a nie po czasie, jak mandat.
Według „Dziennika Gazety Prawnej” kary będą dwukrotnie wyższe od mandatów. Za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h mandat wynosi 300 zł, a kara będzie wynosiła 600 zł.
Ściągalność kar finansowych z mandatów wystawionych dzięki fotoradarom jest bardzo niska, co udowodnił raport Najwyższej Izby Kontroli. Państwo straciło dziesiątki milionów złotych. Według resortu infrastruktury nowe prawo zmieni tę sytuację, a ściągalność pieniędzy stanie się zdecydowanie wyższa.
Czytaj też:
Fotoradary w Polsce przed długim weekendem. Gdzie stoją, na jakich drogach łatwiej o mandat?Czytaj też:
Polscy kierowcy boją się fotoradarów. Jak reagują, gdy je zauważą?